Rasizm w holenderskiej policji prawie zamieciony pod dywan

bomba pod kościołem

Władze holenderskiej policji, po wydarzeniach mających miejsce w Stanach Zjednoczonych baczniej przyglądają się poglądom swoich oficerów. Działania te pozwoliły wpaść na trop grupy dziewięciu mundurowych, dla której jak wynika z zebranego materiału dowodowego, rasizm względem obcych był standardem. 

Światowa czkawka

Po wydarzeniach w Stanach, gdzie biały policjant udusił czarnoskórego zatrzymanego, praktycznie na całym świecie policjanci zaczęli przyglądać się swoim kolegom po fachu. Wszystko po to, by wychwycić ewentualne „czarne owce”. Mundurowych, którzy podczas interwencji mogą kierować się nie tylko przepisami, ale również uprzedzeniami dotyczącymi kolory skóry czy wyznania. Podobne działania rozpoczęła również policja Królestwa Niderlandów.

Rasizm na WhatsApp

W ten sposób wydział kontroli wewnętrznej trafił na grupę dziewięciu funkcjonariuszy z Rotterdamu. Oficerowie ci mieli w 2019 roku w prywatnej grupie na WhatsApp pod nazwą „Janem Smit Appgroep”, wymieniać się poglądami i niewybrednymi komentarzami na temat obcych. Jak donoszą śledczy, migranci mieli być w niej nazywani „rakiem” lub „afrykańskimi cipami”, czy „nędznymi emigrantami”. Chociaż rozmowa ta była całkowicie prywatna, to zastępczyni komendanta policji w Rotterdamie wskazuje, iż tamtejsze wypowiedzi przekroczyły wszelkie granice. Funkcjonariusze zaś oprócz wstydu, jakim się okryli, stracili zaufanie pozostałych członków zespołu.

 

Ponad rok

Wydaje się więc, iż można się tylko cieszyć, iż niderlandzka policja wprowadza porządek w swoich szeregach. Rzecznik policji ukazuje jednak, iż o sprawie było wiadomo już od lutego 2019 roku. Wtedy to jeden z wyższych rangą oficerów nakazał zamknąć grupę w komunikatorze, ale nie zgłosił tego incydentu dalej. Zamieciono więc sprawę pod dywan. Licząc, iż wszystko przycichnie. Tak zresztą było i gdyby nie parcie na kwestie światopoglądowe po wydarzeniach w USA, nikt by o tym nie wiedział.

 

To można znaleźć wszędzie

Martin Sitalsing, oficer odpowiedzialny w niderlandzkiej policji za walkę z rasizmem wskazuje, że coraz częściej otrzymuje informacje o tego typu komentarzach i grupach. Funkcjonariusz zauważa jednak, iż informowanie o takich przypadkach, chociaż konieczne, nie ma większego sensu. Policja musi bowiem ustalić jak sobie poradzić z kwestią rasizmu w swoich szeregach, a nie wyłączać grupy czy przepraszać za obraźliwe komentarze, które nie są powodem, a skutkiem złego zachowania. Są objawem, a nie przyczyną w chorobie, jaką jest rasizm. Oficer wskazuje ponadto, iż jego koledzy po fachu powinni być z całą stanowczością karani za tego typu działania i wypowiedzi. Wszystko po to, by obywatele wiedzieli, iż nie ma na to miejsca w szeregach służb mundurowych. Dla policji wszyscy są bowiem równi.