Niebezpieczeństwa niderlandzkich kanałów

Gdy żar leje się z nieba, a właśnie skończyło się pracę na polu lub wyszło z ogromnej metalowej skrzyni, jaką jest hala sortowni, aż chce się odświeżyć skacząc z mostku do jednego z dziesiątek okolicznych kanałów. Działanie to jest wyjątkowo niebezpieczne. Skala kąpiących się w taki sposób jest jednak tak duża, iż Holendrzy zaczynają pisać ostrzeżenia. Część z nich skierowana jest do naszych rodaków

Niezależnie od szerokości geograficznej co roku służby informują o niebezpieczeństwie dotyczącym skakania do wody w nieznanych sobie akwenach. Jak można dość łatwo się domyśleć, kraj taki jak Holandia, w którym sieć kanałów, śluz, rzek jest jedną z najgęstszych w Europie ma z tym bardzo duży problem. Sytuacja najgorzej wygląda w prowincji Holandia Południowa. Tam bowiem, jak wskazują władze, z takiego sposobu ochłody korzystają nie tylko lokalni mieszkańcy, ale i np. pracownicy sezonowi czy uchodźcy.

Z prawem na lewo

Przepisy w Królestwie Niderlandów zabraniają skakania do wody z mostów i kładek. W wielu zaś miejscach na rzekach i kanałach stoją specjalne znaki wskazujące, iż w danym miejscu kąpiel jest wzbroniona. To jednak nie powstrzymuje wielu amatorów kąpieli. W końcu po całym dniu ciężkiej pracy jakiś relaks się należy, gdy zaś doda się do tego kilku znajomych i kilka piw, kanał staje się wyjątkowo kuszącym miejscem do odpoczynku i zabawy.

Służby starają się interweniować. Jak jednak wskazują inspektorzy wodni, policja i BOA wszystkie te formacje razem wzięte nie mają na tyle funkcjonariuszy, by obstawić każdy kilometr kanału. Kontrole to więc zwykle zabawa w kotka i myszkę. To zaś dla wielu kąpiących jest dodatkowym smaczkiem całej zabawy. Sprawa jest tak poważana, że niektóre gminy zastanawiają się, czy nie wynająć ochroniarzy. Mieliby oni strzec newralgicznych punktów, takich jak mosty śluzy, czy ustronne zatoczki.

Nikłe sankcje

Jeśli nawet policja czy BOA złapią skoczków, czy kąpiących się, bardzo rzadko są oni karani mandatami. Jak wskazują funkcjonariusze, grzywny sypią się tylko wtedy gdy sytuacja wymyka się spod kontroli. Dzieje się tak, gdy np. pływacy nie odpuszczają lub po chwili wracają na miejsce. Mundurowi wskazują bowiem, iż tu nie chodzi o to, by nie pozwolić bawić się ludziom, czy wydrzeć od nich ciężko zarobione pieniądze, ale uchronić ich od potencjalnego kalectwa czy nawet śmierci. O tę bowiem w kanałach dużo łatwiej niż się wydaje.

 

Wózki sklepowe, rowery, kajaki...

Jak wskazują służby skakanie do wody z mostu to loteria. Nigdy bowiem nie wiadomo co jest na dnie. Nie chodzi tu o samą głębokość. W rejonie mostków i kładek bardzo często w wodzie można znaleźć wózki sklepowe, porzucone rowery, lodówki czy wiele innych śmieci. Przedmiotów tych nie widać z powierzchni. Ruch w takich miejscach powoduje zaś, iż to, że czegoś nie było tam wczoraj, nie oznacza, iż nie ma tego tam dzisiaj.

Ponadto na pływaków czeka wiele innych niebezpieczeństw. Kanały to popularne szlaki komunikacji wodnej. Nurkujący człowiek może w nich zostać bardzo łatwo uderzony wiosłem przez kajakarza, czy wynurzając się oberwać od kadłuba łódki. Na większych rzekach barki i inne jednostki motorowe powodują zaburzenie prądów, które mogą np. wessać pływaka pod wodę.

 

Zamiast karać edukują

Aby więc uniknąć tragicznych wypadków nad wodą, służby publikują materiały informacyjne skierowane dla amatorów kąpieli. Wydawane są one między inny również w języku arabskim i polskim. To zaś dobitnie świadczy, iż wielu naszych rodaków decyduje się na taką formę niebezpiecznej kąpieli.