Znikający kierowca na holenderskiej autostradzie

Kto zaczął zamieszki w Amsterdamie?

Chwila zagapienia się, a może zmęczenie lub sięgnięcie po telefon komórkowy. Trudno powiedzieć jaka była przyczyna wypadku między samochodem osobowym, a ciężarówką na autostradzie A67 w okolicy Lierop. Małe suzuki z dość mocno rozharataną przednią prawą stroną pojazdu na skutek kolizji zatrzymało się na barierkach od strony środka jezdni. Ot, można by powiedzieć kolejna kolizja jakich wiele. Problem jednak w tym, iż po wypadku kierowca samochodu osobowego po prostu zniknął.

Sekundy

Sekundy wystarczyły, by doszło do wypadku. Sekundy też starczyły, by zarówno samochód osobowy, jak i ciężarówka, zatrzymały się na pasach autostrady w kierunku Venlo. Prowadzący ciężarówkę kierowca jak i inni nadjeżdżający świadkowie wypadku zatrzymali swoje pojazdy i popędzili na ratunek kierowcy w srebrnym suzuki. Maszyna ta bowiem na skutek wypadku doznała poważnych uszkodzeń przedniej, prawej ćwiartki. To jednak nie wszystko. Siła uderzenia spowodowała, iż kierująca nim osoba utraciła kontrolę nad pojazdem i „zaparkowała” na barierze energochłonnej od strony środka jezdni. Wszyscy więc obawiali się, iż na skutek tych dwóch uderzeń osoba lub osoby w środku mogą być poszkodowane i wymagać natychmiastowej pomocy. Gdy jednak dobiegli do auta, stanęli jak wryci. W pojeździe nikogo nie było.

Poszukiwania

Co więcej, nikogo nie było też widać wokół pojazdu. Nie było więc mowy, iż zdezorientowany, będący w szoku kierowca wykaraskał się z wraku i teraz gdzieś stoi, zdezorientowany na drodze. Świadkowie momentalnie zaczęli więc sprawdzać pobocza, tam jednak również nikogo nie znaleziono. Gdy na miejscu zjawili się funkcjonariusze i ratownicy również i oni przyłączyli się do akcji poszukiwawczej. Ta nie przyniosła jednak żadnych skutków. Osoba jadąca suzuki po prostu rozpłynęła się w powietrzu.


Duch złodziej?

Wątpliwe jest, by auto poruszało się same drogą. Wątpliwe również, by prowadziły go istoty niematerialne. Gdzie więc podział się kierowca? Wiele wskazuje na to, iż wydostał się on z samochodu i uciekł, zanim zdążyli dotrzeć do niego świadkowie wypadku. Czemu to zrobił? Trudno odpowiedzieć na to pytanie. Jest kilka możliwości. Pierwsza z nich to to, iż człowiek ten był pod wpływem alkoholu lub narkotyków. Inna mówi, iż nie miał dokumentów. Mógł on być też ścigany przez policję. Zatrzymanie równałoby się  wtedy z aresztem. Możliwe też, iż auto pochodzi z kradzieży lub brało udział w jakimś przestępstwie. W tej kwestii policja jednak nie wskazuje, iż taka sytuacja miałaby miejsce.

Niebezpieczeństwo

Obojętnie kim nie byłby kierowca ratownicy i policja wskazują, iż powinien on zgłosić się do szpitala. Sytuacja, w której bowiem się znalazł, była niezwykle niebezpieczna. To, iż na początku dobrze się czuł, może być zasługą adrenaliny. Ta z czasem przestaje działać, wtedy też mogą pojawić się problemy zdrowotne. Kłopoty ze zdrowiem w przypadku krwotoków wewnętrznych też często występują z pewnym opóźnieniem. Początkowo bowiem organizm stara się sobie z nimi jakoś radzić. Z czasem jednak szkody są coraz większe i ciało odmawia posłuszeństwa. Dlatego też tak ważne jest znalezienie kierowcy. Dotychczasowe poszukiwania nie przyniosły jednak rezultatu.