Zbrodnia bez kary, czyli pożar po zabawie nastolatków

"Czerwona kartka" i odsiadka dla zawodnika FC Twente

Czy istnieje przestępstwo doskonałe, zbrodnia bez kary? Wyrok sądu w sprawie  nastolatków pokazuje, że po doprowadzeniu do śmierci dwóch osób można pozostać całkowicie bezkarnym.

Wracamy do sprawy wydarzeń z przełomu 2019 i 2020 roku. Wtedy to w nowy rok doszło do pożaru w jednym z budynków mieszkalnych w Arnhem. W jego wyniku śmierć poniosły dwie osoby. Mały, 4-letni chłopczyk i jego 39-letni ojciec. Matka dziecka wraz z córką zostały poważnie podtrute dymem.

 

Dramat w windzie spowodowany przez nastolatków

O sprawie pisaliśmy już wielokrotnie na łamach naszej strony, relacjonując przebieg dochodzenia, implikacje społeczno-polityczne, jak i toczący się proces. Dlatego też, by nie zanudzać naszych czytelników jeszcze raz całą historią, nakreślimy tylko sytuację w dwóch, trzech zdaniach. W nowy rok dwóch chłopców w wieku 12 i 13 lat wznieciło, za pomocą fajerwerków, pożar w jednym z bloków w Arnhem. Gdy na parterze szalał pożar, nieświadoma tego 4-osobowa rodzina weszła do windy, by zjechać na dół.

Dwa postępowania

Dlaczego ludzie znaleźli się w windzie w czasie pożaru? To jest częścią drugiego postępowania, które nadal się zresztą toczy. Obecnie wiadomo, iż dochodzenie zlecone przez spółdzielnię mieszkaniową wykazało, iż nie doszło do błędów konstrukcyjnych, które mógłby przyczynić się do śmierci 2 osób. Winda również działała. Z ustaleń ekspertów wynika, iż zjechała ona na dół. Tam zaś jej pasażerowie mogli zostać „zaatakowani” przez szalejący ogień. Ofiarą udało się jednak zamknąć drzwi windy, która zresztą później wjechała na trzecie piętro. Nie wiadomo jednak, czy był to efekt działania uwięzionej rodziny, czy inny, również nieświadomy niczego, mieszkaniec chciał przywołać urządzenie. To nadal jest badane.

 

Mowy końcowe

Sąd zakończył zaś w poniedziałek sprawę 12 i 13-latka, sprawców całej tragedii, którzy odpalili fajerwerki. Początkowo prokuratura domagała się dla nastolatków kary w wysokości 60 godzin prac społecznych. Słysząc tak niski wyrok, obrona zgodziła się z nim i nie podjęła walki o jeszcze większe złagodzenie sankcji. Na taką karę godziły się też dzieci i ich rodzice.

Rada Ochrony Dzieci

W sprawie interweniowali jednak przedstawiciele Rady Ochrony Dzieci. Wypowiadając się jako eksperci zalecili, by sąd nie wydawał żadnej kary dla oskarżonych. Trudno byłoby bowiem zdaniem psychologów oszacować konsekwencje, jakie owa kara mogłaby mieć dla młodocianych. Wszystko dlatego, iż już i tak chłopcy czują się bardzo pokrzywdzeni i winni całego zamieszania, nie mówiąc już o śmierci dwóch osób, która ciąży na ich sumieniu. Cały czas zmagają się z traumą tragicznych, styczniowych wydarzeń. Ponadto oboje nigdy wcześniej nie mieli problemów z prawem i wiedli spokojne życie. Rada Ochrony Dzieci uważa więc, iż jakakolwiek kara może poważnie zaszkodzi im w rozwoju i będzie dla nich stygmatyzująca. To zaś zbyt dużo jak na głupi wybryk, nawet jeśli ten miał tragiczne konsekwencje.

Wyrok

Sąd wydając wyrok 29 czerwca, uznał obu nastolatków winnych spowodowania pożaru w budynku mieszkalnym w Arnhem, ale odstąpił od wymierzenia kary. Nastolatkowie pozostają więc bezkarni, nie licząc wyrzutów sumienia, z którymi będą musieli zmagać się przez całe życie. Rodzina pokrzywdzonych dostanie zaś 90 000 euro odszkodowania za straty moralne. Kwota ta nie obciąży ani nastolatków, ani rodziców. Wypłacą ją solidarnie niderlandzcy podatnicy. Wszystko dlatego, iż wedle tamtejszego prawa dzieci (a właściwie to ich opiekunowie), nie mogą zostać pociągnięci do odpowiedzialności cywilnej, jeśli nie mają ukończonych 14 lat.