Uroczysty pogrzeb Jarka, polskiego bezdomnego z Nijmegen
Gdy w Polsce wierni obchodzili Dzień Wszystkich Świętych, w Nijmegen, 1 listopada miały miejsce obchody Wszystkich Dusz - dnia zapomnianych zmarłych bezdomnych. Tego też dnia tłumy przyszły na cmentarz pożegnać Jarka, brutalnie zamordowanego bezdomnego z Polski.
Jarek
O Jarku pisaliśmy już niejednokrotnie na łamach naszej strony. 53-letni mężczyzna padł ofiarą brutalnego zabójstwa, mającego miejsce 20 lipca tego roku. Jego zwłoki znaleziono w obozie namiotowym na Ubbergseweg w Nijmegen. Dochodzenie wykazało, że za jego śmierć odpowiada 32-letni Polak.
Szczątki Jarka, po zakończeniu sekcji zwłok i zdobyciu wszelkich niezbędnych dowodów, skremowano. Urna nie trafiła jednak na cmentarz. Władze czekał z pogrzebem do pierwszego listopada.
Wszystkich świętych
W Holandii nie obchodzi się Dnia Wszystkich Świętych. Niemniej jednak, jak ma to na przykład miejsce w Nijmegen, obchodzona jest uroczystość Wszystkich Dusz (Wszystkich Zmarłych), jest to dzień ku pamięci bezdomnych, którzy odeszli i są zapomniani przez społeczeństwo.
Tego właśnie dnia, za zgodą rodziny w Polsce, doczesne szczątki Jarka pochowano na cmentarzu Jonkerbos.
Wydawać by się mogło, że na pogrzeb osoby bezdomnej, od której los się odwrócił, nikt nie przyjdzie. Nie jest to jednak prawdą, na nekropoli zebrał się dość duży tłum. Pożegnać Jarka przyszli nie tylko jego współtowarzysze niedoli- lokalni bezdomni, czy pracownicy socjalni starających się mu pomóc za życia. Pojawiło się również kilku policjantów, burmistrz Hubert Bruls oraz wielu lokalnych mieszkańców. Wśród nich byli nie tylko Polacy. Przyszli również Holendrzy, dotknięci ogromem przemocy, jaka wydarzyła się tego lata. Wielu z nich mówi bowiem, że śmierć tego człowieka uderzyła w nich jak bomba. Mało kto się spodziewał, że tak blisko nich, w tak spokojnej okolicy może dojść do tak przerażającej zbrodni.
Nie był świętym
Podczas uroczystości wielu ludzi wspominało zmarłego Polaka. Jarek był znanym bezdomnym. Mężczyzna starał się pomagać innym, którym powinęła się noga. Był dla nich „ojcem”, pomimo życia w biedzie znajdował zawsze dla nich czas i starał się im pokazać, że nie mogą się poddawać. Sam aktywnie współpracował z Stichting Dagloon, organizacją zajmującą się sprzątaniem miasta, która zatrudniając bezdomnych, stara się im pomóc wyjść na prostą.
Jak podczas pogrzebu wskazywał lokalny kapłan, mężczyzna może nie był świętym, ale żył tak godnie i uczciwie jak tylko się da w takich warunkach, niosąc pomoc i nadzieję innym.
Drzewo Namur
Rok temu Jarek mocno zaangażował się w sprzątanie cmentarza Jonkerbos. Wszystko dlatego, że chciał, by było tu schludnie, ponieważ pod „Drzewem Namur”, instalacją, pod którą pochowani są lokalni bezdomni, miał spocząć w Dniu Wszystkich Dusz jego przyjaciel.
Po roku od tych wydarzeń również jego szczątki zostały pochowane w tej mogile. Pod metalowym drzewem, na którego glinianych liściach wyryte są imiona, nazwiska oraz daty urodzin i śmierci lokalnych bezdomnych.