Rządowe „zioło” trafi do sprzedaży w Bredzie i Tilburgu
To już przesądzone. Coffee shopy w Tilburgu i Bredzie pod koniec roku będą miały wyjątkowy asortyment. Właśnie w tamtejszych lokalach amatorzy konopi będą mogli zakupić w 100% legalny towar. Dostępna będzie tam bowiem „państwowa” marihuana z plantacji rosnących pod opieką władz z Hagi.
Dyskusja na temat pełnej legalizacji marihuany w Holandii toczy się od lat. W końcu zaś będzie mieć miejsce jeden z kamieni milowych. Pod koniec 2023 roku w wymienionych wyżej miastach klienci będą mogli kupić w coffee shopach „trawkę”, która wyrosła w pełni legalnie, za zgodą, przyzwoleniem i nadzorem władz krajowych. Miasta te wezmą bowiem udział w teście sprawdzającym, czy państwo może zalegalizować uprawę i sprzedaż tego miękkiego narkotyku.
Jak przekazał w środę na posiedzeniu Izby Reprezentantów minister zdrowia Ernst Kuipers, coffee shopy będą mogły rozpocząć sprzedaż „państwowej” trawki od początku czwartego kwartału. Marihuana będzie dostarczana do lokali od co najmniej trzech plantatorów, których działania są bacznie obserwowane i nadzorowane przez organy państwa.
Eksperyment
Od października w coffee shopach w Utrechcie i Tilburgu będzie dostępny jednak nie tylko rządowy towar. Lokale te będą mogły nadal zaopatrywać się również u starych dostawców. Cały trwający przez pół roku eksperyment ma określić po prostu upodobania rynku. Ma odpowiedzieć na pytanie, czy „państwowy towar” jest konkurencyjny, czy konsumenci chętnie po niego sięgają i czy ma on szansę wygryźć z rynku ceną i jakością towary pochodzące z półświatka.
Po zakończonym teście w Utrechcie i Tilburgu władze chcą wybrać do podobnego badania jeszcze osiem innych metropolii. Wszystko po to, by wnioski, jakie popłyną z tej obserwacji, były jak najbardziej dokładne.
Szaleństwo w dobrej wierze
Na wieść o sprzedaży „państwowej marihuany” radości nie kryje burmistrz Tilburgu: „Nie mogę się doczekać uczciwego przemysłu, który sprzedaje bezpieczne, uprawnione produkty pod nadzorem”. Wtóruje mu włodarz Bredy: „Długo musieliśmy na to czekać. Teraz możemy wreszcie przyspieszyć i podjąć realne kroki”. Wszystko brzmi to trochę szalenie. Władze miejskie cieszą się z możliwości sprzedaży narkotyków. Za działaniem tym kryje się jednak szczytny powód.
W tym szaleństwie jest zasada
O co w tym wszystkim chodzi? Sprzedaż marihuany z legalnego źródła, to pewność produktu. Rząd dba o to, by towar by czysty, nieskażony w żaden sposób, niewzmacniany innymi używkami. Był po prostu zdrowszy i bezpieczniejszy dla odbiorcy. Dlatego tak cieszyli się burmistrzowie. Uważają oni bowiem, iż Holendrzy, jeśli będą chcieli to i tak zapalą. Dostęp zaś do w pełni legalnego, bezpiecznego narkotyku jest lepszy rozwiązaniem, niż pozostawienie tego w rękach półświatka. Po pierwsze dlatego, że wiadomo, co i w jakich ilościach palą mieszkańcy, po drugie, pieniądze ze sprzedaży narkotyków nie zasilają kont przestępców, a wręcz przeciwnie. Dzięki zawartym w cenie podatkom pozwolą wesprzeć lokalne inwestycje.
Źródło: AD.nl