Zagubiony pociąg w Woerden

Pociągi w Holandii staną w proteście po pobiciu konduktora

Pewnie każdemu z Was zdarzyło się podczas jazdy gdzieś się zgubić, skręcić nie na tej krzyżówce, czy zjechać o jeden zjazd za wcześniej lub za późno na autostradzie. Okazuje się, że z takimi problemami muszą czasem mierzyć się też i maszyniści. Jeden z nich, co wydaje się nieprawdopodobne, w środowy wieczór źle skręcił, przez co pasażerowie, oprócz ogólnego zdziwienia, musieli liczyć się z dużymi opóźnieniami.

Jak wskazuje Omroepwest.nl, kierujący pociągiem w środowy wieczór najprawdopodobniej się zgubił. Całą sprawę odkryli podróżni, którym w pewnym momencie zaczął nie zgadzać się krajobraz za oknem. Późnym wieczorem nie było zbyt dużo widać, ale punkty charakterystyczne szybko utwierdziły ich, że coś jest nie tak. Pociąg jechał, nie jak powinien do Gouda, ale do Bodegraven. Skład musiał więc źle skręcić w Woerden.

 

Nieplanowany postój

Po kilku chwilach swój błąd zauważył też maszynista. Maszyna zatrzymała się w szczerym polu, niedaleko Waarder i Nieuwerbrug. Postój ten trwał kilka minut, aż w końcu pociąg zmienił kierunek i zawrócił do Woerden. Tam jednak nie odbił na prawidłowy tor. Obsługa połączenia kazała wszystkim pasażerom wysiąść i przesiąść się do innego składu jadącego do Goudy. Po tej przymusowej przesiadce pasażerowie bezpiecznie dotarli do celu. Mieli oni jednak 45-minutowy „poślizg”.

 

To nie maszynista

Potwierdziły to również holenderskie linie kolejowe NS. Wskazały one, iż pociąg miał około godziny opóźnienia. Przewoźnik wskazał również, iż cała ta pomyłka nie była winą maszynisty. Już dawno minęły bowiem czasy, kiedy to kierujący pociąg zatrzymywał skład i sam ręcznie przestawiał zwrotnice.
„Niestety, kontrola ruchu pociągów ProRail przypadkowo skierowała ten pociąg na zły rozjazd w Woerden, w kierunku Bodegraven” – przekazał rzecznik przewoźnika holenderskim mediom, dodając: „Kiedy wykryto ten błąd, pociąg został ponownie poprawiony, zawracając i jadąc z powrotem do Woerden”.

 

Niebezpieczna sytuacja

NS przyznaje się do błędu i przeprasza pasażerów, którzy mieli pecha być w tym feralnym składzie. Wskazuje jednak, iż nie było niebezpieczeństwa dotyczącego możliwej katastrofy kolejowej. Owszem pociąg pojechał nie tam, gdzie miał. Cały czas jednak poruszał się po wolnym torze. Ryzyko kolizji z innym składem było więc zerowe.

Źródło: Omroepwest.nl