Polscy mordercy zatrzymani w Holandii

Strzelanina i ranny Polak

Dwóch mężczyzn, których policja podejrzewa o zabójstwo w Styszowie zatrzymała holenderska policja. Napastnicy mieli tydzień temu, w sobotę, zlinczować rodzinę, a następnie podpalić ich dom. W ogniu zginęły dwie osoby, trzecia w ciężkim stanie walczyła o życie w szpitalu.

Straż pożarna otrzymała około południa, 5 grudnia, informację, iż w Stryszowie płonie budynek mieszkalny, w którym uwięzieni są ludzie. Na miejsce wysłano kilka zastępów straży pożarnej. Podczas akcji ratunkowo-gaśniczej strażacy odnaleźli dwa ciała 53-letniego mężczyzny i jego 58-letniej siostry. Oprócz tych dwóch ofiar ratownicy odnaleźli jeszcze 33-letniego syna kobiety. Mężczyzna żył, ale był w ciężkim stanie. Na jego ciele oprócz poparzeń odnaleziono również rany, które ewidentnie nie były powiązane z pożarem. Wyglądało na to, iż ktoś nad nim się znęcał.

Mordercy z sąsiedztwa

Policja na chwilę obecną nie chce podawać co dokładnie stało się w domu. Nieoficjalnie jednak wiadomo, iż rozpatrywana jest wersja feralnych wydarzeń, z której wynika, iż nie był to wypadek, a mordercy działali z zimną krwią.
Zakłada ona, iż w domu Henryka G. doszło do awantury, w której zginął 53-latek. To on miał być pierwszą ofiarą 32-letniego mężczyzny i jego przyjaciela, którzy odwiedzili dom G. kilka godzin wcześniej. Mieli oni znać rodzinę i być z nimi w przyjaźni.

Być może nikt więcej, by nie zginął, gdyby nagle do domu nie weszła 58-letnia kobieta i jej syn. Oboje mieli zostać zaatakowani. Mordercy mieli ich pobić i związać. Następnie mordercy, by zatrzeć ślady swojej zbrodni, mieli podpalić dom.
Gdy cały dom zajął się już ogniem, doszło do małego cudu. 33-latkowi udało się uwolnić z więzów, które miały zostać nadpalone i z poważnymi poparzeniami, ale żywemu opuścić dom i wezwać na pomoc służby. Gdy te jednak dojechały na miejsce, matki pogorzelca nie udało się już uratować.

Prokuratura w toku postępowania, między innymi dzięki zeznaniom ocalałego ustaliła, iż mordercy to Mateusz R. i Piotr G. Obu nie udało się jednak namierzyć w Polsce. Podejrzewano więc, iż opuścili nasz kraj. Z tego względu sąd okręgowy w Krakowie wydał za nimi europejski nakaz aresztowania.

Zatrzymanie

Poszukiwani cieszyli się wolnością równo tydzień. Po 7 dniach mordercy zostali zatrzymani przez policję w Holandii. Dwójka trafiła do aresztu. Już niedługo trafią najprawdopodobniej znów do ojczyzny. Z racji bowiem na wagę zarzutów i zebrane dowody sąd w Królestwie Niderlandów nie będzie miał raczej żadnych wątpliwości co do praworządności ich procesu.