Nie tą panią zamawialiśmy – jak zemścić się na alfonsie

prostytutka i finanse

Seks, prostytutka, alfons, gaśnica i szalona próba odzyskania pieniędzy. Sprawa, która toczy się obecnie przed jednym z holenderskich sądów, mogłaby z powodzeniem nadawać się na scenariusz komedii kryminalnej pokroju takich kultowych produkcji jak np. „Chłopaki nie płaczą” czy „Poranek kojota”. Największym absurdem całej sytuacji jest jednak to, iż wydarzyła się ona naprawdę.

Prostytutka

Dwóch przyjaciół chciało „ulżyć” sobie po trudach dnia. Zdecydowali się więc zamówić panią do towarzystwa. Jeden z nich znał piękną dziewczynę. Prostytutka była wprost cudowna. Za namową kolegi jego przyjaciel zadzwonił więc do agencji. Po kilku chwilach do zaparkowanego auta chłopaków podjechał inny samochód. Wysiadł z niego „opiekun artystyczny”, który zdecydował się zainkasować z góry od Holendrów stówkę. Gdy ci zapłacili, alfons odszedł, a do auta klientów wsiadła dziewczyna. W tym momencie pojawił się problem natury estetycznej. O gustach się nie mówi, niemniej jednak panowie byli wyjątkowo zdegustowani. Nie był to ten piękny diabełek, o którym tak wspominał jeden z nich.

Kobieta, widząc wyraźne zniesmaczenie na twarzach mężczyzn i rosnące negatywne emocje postanowiła się ewakuować z pojazdu. Szybko wysiadła i odjechała z alfonsem.

Kumple zostali więc okradzeni. Zapłacili z góry, ale nie doczekali się usługi, jak pięknie ujął to przed sądem ich obrońca.

 

Nie będą frajerami

Dwóch mężczyzn z urażoną ambicją postanowiło znaleźć sposób na rewanż i odebranie straconej kasy. W końcu nikt z nich nie pójdzie na policję. To się po prostu nie godzi. Nikt nie chciał zostać pośmiewiskiem. Po kilku dniach kombinowania, obmyślili więc doskonały plan. Potrzebowali jednak do niego jednego ze swoich kumpli, który dysponował busem.

Czas na zemstę

Gdy wszystko było gotowe, mężczyźni znów zadzwonili do agencji. Tym razem kobietę zamawiał ten bardziej doświadczony z nich. Podczas rozmowy nikt z branży rozrywkowej nie wyczuł podstępu i kwadrans później samochód, w którym była prostytutka i jej alfons wjeżdżał już na wąską uliczkę, na którą wezwali go klienci.

Wtedy jednak kierowca poczuł, że coś jest nie tak. Gdy był już na rzeczonej ulicy, zauważył, że z przodu drogę blokuje pojazd postawiony w poprzek. Przed nim stoi zaś dwóch mężczyzn. Jeden ma w ręku gaśnice, drugi kij baseballowy.

Alfons postanowił uciekać, wrzucił wsteczny i zaczął się wycofywać. W tym momencie drogę zajechał mu jednak bus należący do przyjaciela oszukanej dwójki. Alfons spanikował i nie wyhamował. Uderzył w niego. Następnie szybko uciekł z auta, nie pozwalając nawet dojść do siebie dwójce w maseczkach na twarzy.

Policja

Jak sytuacja potoczyłaby się dalej? Nie wiemy. Wszystko przerwała bowiem policja. Funkcjonariusze pojawili się na miejscu z racji telefonu od kierowcy staranowanego busa. Pomoc przyjaciołom to jedno, ale rozwalenie auta to drugie. Dlatego też mężczyzna zadzwonił zgłosić kolizje.

Gdy patrol przybył na miejsce, ściągnął z dachu pobliskiej szopy przestraszonego alfonsa. Mężczyzna uciekał przed siebie, wszedł na dach budynku i już tam pozostał, nie umiejąc zejść. W samochodzie odnaleziono zaś przestraszoną prostytutkę. W zaistniałej sytuacji oficerowie szybko połączyli fakty i zatrzymali całą trójkę, która kręciła się w okolicy. We wnętrzu radiowozu znalazł się zarówno zgłaszający cały incydent, jak i jego dwóch przyjaciół.

Prostytutka gdzieś znika

W efekcie chłopaki znów mogli zapomnieć o tym, iż alfons odda im pieniądze. Co więcej, doprowadzili do tego, iż złodziej stał się ofiarą i teraz oni odpowiadają przed sądem. Prokuratura domaga się zaś dla każdego z nich 60 godzin prac społecznych. Zamiast więc uciechy będą zamiatać chodniki. Prostytutka i jej opiekun znikli zaś z kasą.