Dzieci na pierwszej linii frontu walki z COVID-19

Holandia przegrywa z Omikronem

Walka z koronawirusem przyjmuje w Niderlandach, w ostatnim czasie, najróżniejsze formy. W Zwolle do walki z epidemią stanęły małe dzieci. Akcja odbiła się szerokim echem. Nie można jednak powiedzieć, że uzyskała same pozytywne komentarze.

Samorząd gminy Zwolle poinformował w środę w mediach społecznościowych, iż w centrum miasta działali „dziecinni policjanci”. To nie żart. Dzieci w wieku od kilku do maksymalnie kilkunastu lat, patrolujące miasto w sumie w pięciu parach, pełniły funkcje policyjne i pracowały razem na rzecz bezpiecznego, przyjaznego i przyjemnego sąsiedztwa. Malcy jednak nie łapali przestępców, a uświadamiały społeczeństwo.

 

Wyświetl ten post na Instagramie.

 

Post udostępniony przez Gemeente Zwolle (@gemeentezwolle)

Policjant metrowego wzrostu

Celem patrolu małych funkcjonariuszy było uświadamianie mieszkańcom i turystom odwiedzającym Zwolle nowych zasad koronowych, które obowiązują od 1 lipca. Dzieci rozdawały ulotki, ale również ganiły za nieprzestrzeganie odległości półtora metra czy ignorowanie wydzielonych tras spacerowych lub zapominanie o jednokierunkowym ruchu na Melkmarkt. Każdej takiej młodej parze funkcjonariuszy asystował dorosły oficer.

 

Dobry pomysł

Większość komentarzy lokalnej społeczności była niezwykle przychylna. Ludzie wskazywali, iż malcy uczą się postaw obywatelskich i prospołecznych. Zwracali również uwagę, iż wielu dorosłym zrobiło się naprawdę głupio, gdy pouczało ich małe dziecko, które wiedziało dużo lepiej jak bezpiecznie się zachowywać w dobie koronawirusa, niż oni sami. Dość powiedzieć, iż nikt z takim małym patrolem nie dyskutował. Ludzie tylko przepraszali i zaczęli zachowywać się zgodnie z wytycznymi. Niektórzy żartowali, iż szkoda, że BOA i policja nie mają takiego posłuchu.

 

Wykorzystywanie dzieci

Cześć ludzi jednak spojrzała na cały ten happening z innej strony. Jednym z nich był poseł PVV. Stwierdził on, że jest to zwykłe wykorzystywanie dzieci i narażanie ich zdrowia i życia. Malcy bowiem wbrew pozorom nie są do końca świadomi zagrożenia, a ich organizmy nie są przecież w 100% odporne na COVID-19, nawet mimo tego, iż badania pokazują, że przechodzą one chorobę dużo lżej. Zdaniem posła nie mogą być one wykorzystywane do walki z chorobą w taki sposób, na pierwszej linii, wystawiając ich na największe zagrożenie. Jak widać, nigdy wszystkim nie można dogodzić.

A jak uważają nasi czytelnicy? Czy wykorzystanie dzieci do kampanii przeciw COVID-19 to dobre rozwiązanie? Piszczcie w komentarzach.