Czy Polak faktycznie jest niewinny?

Skazani w Holandii nie będą trafiać do więzień

Nasz rodak, który zmarł w Spakenburgu w połowie kwietnia, po awanturze ze swoim współlokatorem był już najprawdopodobniej w złym stanie zdrowia. To zaś oznacza, iż drugi Polak, który go pobił, może okazać się niewinnym w sprawie o zabójstwo 38-letniego mężczyzny.

W małym domu mieszkało ośmiu ludzi. Często dochodziło w nim do libacji alkoholowych i bójek. Pewnej środowej nocy o godzinie 2:15 o  kolejnym incydencie powiadomiono policję. Gdy funkcjonariusze z korpusu Remy van Berkesteijn przybyli na miejsce znaleźli martwego mężczyznę. Już wstępne oględziny ciała wskazywały, iż osoba ta nie zmarła z przyczyn naturalnych. Rozpoczęło się więc dochodzenie. To zaś doprowadziło do postępowania sądowego przed wymiarem sprawiedliwości w Utrechcie. Sędzia ma rozważyć, czy bójka, do której doszło między 38-latkiem a 33-letnim Tomaszem M., doprowadziła do śmierci tego pierwszego.

 

Prokurator

Prokurator jest przekonany o winie M. Akt oskarżenia zaprezentowany w ostatnią środę mówi o poważnym pobiciu ze skutkiem śmiertelnym, do którego miało dość owej feralnej nocy z 14 na 15 kwietnia, w dawnym domu rybaka na Hoekstraat. Ponadto za wersją prokuratora przemawiają czyny związane z zachowaniem podejrzanego. Mężczyzna po całym zajściu miał opuścić miejsce zdarzenia na rowerze. Funkcjonariuszom policji udało się jednak dość szybko namierzyć i zatrzymać uciekiniera.

 

Obrońca - Polak pobił ale nie zabił

Obrońca 33-latka nie neguje tego, iż doszło do konfrontacji między mężczyznami. Zaznacza jednak, iż nie można jednoznacznie potwierdzić tego, że 38-latek zmarł od ciosów jego młodszego oponenta. Zdaniem obrońcy jego klient został zaatakowany i popchnięty. To zaowocowało pijacką bójką. Po niej M. opuścił lokal. W tym czasie zaś pozostali mieszkańcy zaczęli zwracać uwagę, że pokonany nie czuje się chyba najlepiej. Obrona nie wskazuje jednak na to, iż mieli oni zeznać, że zaraz po awanturze 38-latek padł martwy. Jest to o tyle ważne, iż obrońca uważa, że 38-latek jeszcze przed całą tą awanturą, był w złym stanie zdrowia. Ewentualne podduszenie i ciosy M. mogły go jedynie pogorszyć i przyśpieszyć agonię. Nie były jednak bezpośrednią przyczyną zgonu.

 

Na wolności

Sąd nie poparł jednoznacznie tezy obrony. Wymiar sprawiedliwości zdecydował jednak o tymczasowym zwolnieniu M. Mężczyzna po sześciu tygodniach wyszedł na wolność. Sędzia nie widział bowiem powodu, by przetrzymywać go dłużej. Polak pozostanie więc poza kratami co najmniej do 7 października, gdy będzie mieć miejsce kolejna rozprawa w jego sprawie.