Awaria elektrowni atomowej w Holandii
Holendrzy kreują się jako bardzo zielony, ekologiczny naród, który chce żyć w zgodzie z naturą i czerpać energię z wiatru, słońca i pływów. Nie można jednak zapominać, iż Niderlandy to nie tylko gigantyczne wiatraki, ale też duża elektrownia atomowa. W poniedziałek doszło w niej do poważnej awarii.
Czarnobyl zachodniej Europy?
Wszystkich tych, którzy pamiętają wydarzenia w Związku Radzieckim z 1986 roku lub wiedzieli ostatnio bardzo promowany serial produkcji HBO, pragniemy uspokoić. Władze Holandii nie zatajają informacji o wycieku paliwa jądrowego, skażeniu wód czy ogromnej chmurze promieniowania, bo tych po prostu nie ma. Awaria jednak jest na tyle poważna, iż elektrownia jądrowa Borssele musiała zostać wyłączona.
Poważna awaria jedynej holenderskiej elektrowni atomowej. Na szczęście nie trzeba obawiać się powtórki z Czarnobyla.
Elektrownia atomowa Borssele
Elektrownia położona nieopodal miasteczka Borssele, to obecnie jedyna pracująca w Niderlandach elektrownia atomowa. Ten znajdujący się w prowincji Zelandia kompleks został uruchomiony w 1973 roku. Ma on dwóch właścicieli. Operatorem placówki jest Elektriciteits Produktiemaatschappij Zuid-Nederland (EPZ), które posiada dwóch akcjonariuszy. Pakiet większościowy, 70% jest w rękach państwowej firmy Delta, a 30% należy do niemieckiej grupy RWE.
Początkowo elektrownię zbudowano w celu zapewnienia nieprzerwanych dostaw taniej energii do pobliskich zakładów produkujących aluminium. Później jednak, wraz z rozbudową i wymianą turbin w 2006 roku, jej moc wzrosła do 482MW. Stanowi to 4,4% holenderskiej produkcji energii. W przypadku tej konstrukcji ciekawostką jest to, iż zakład oprócz mocy atomu posiada również blok, w którym można wykorzystywać klasyczny węgiel.
Awaria
Jak donosi EPZ, awaria ta nie stanowi żadnego zagrożenia dla środowiska naturalnego ani ludzi. Problemy wystąpiły bowiem w niejądrowej części zakładu i sama infrastruktura reaktorów nie jest zagrożona. Niemniej jednak awaria była na tyle duża, że Borssele nie jest w stanie dostarczać energii do krajowej sieci. Na szczęście niespełna 4,5% lukę szybko „załatano” zwiększając wydajność w innych konwencjonalnych placówkach i pozyskując prąd zza granicy.
Obecnie trwa dochodzenie mające na celu znalezienie przyczyny awarii. Jego wyniki mają nie tylko ustalić przyczynę, ale również pomóc wprowadzić nowe procedury mające zapobiec takim wydarzeniom w przyszłości. Nie wiadomo więc dokładnie, kiedy elektrownia znów ruszy z produkcją energii.
Obecna awaria to nie pierwsza, która w ostatnim czasie nawiedziła kompleks, w Borssele. W lutym zeszłego roku również nastąpiło wygaszenie rdzeni. Wtedy jednak przyczyną była awaria systemu turbin.