Życie Polaka w cenie drogiego auta?

Ter Apel Przyjmą więcej uchodźców, będą musieli liczyć się z karą

W tym tygodniu zakończył się proces dotyczący śmierci polskiego pracownika Pawła K. Sąd uznał, iż obie firmy budowlane są winne tragicznego wypadku, jaki miał miejsce na budowie w Utrechcie.

Nasz rodak,10 stycznia 2017 roku, podczas pracy na jednym z wysokich pięter biurowca w Utrechcie wpadł do niezabezpieczonego szybu technicznego i zginął na skutek upadku z 20 metrów. Podczas procesu stwierdzono wiele niedociągnięć w kwestii bezpieczeństwa. Takich jak np. nieodpowiednie oświetlenie miejsca pracy czy brak należytych zabezpieczeń wspomnianego już szybu. W mowie końcowej prokuratura żądała, aby firma budująca budynek BAM i jej podwykonawca Blitta, w której zatrudniony był Polak, zapłaciły karę w wysokości 100 000 euro każda.

Życie Polaka warte tyle, co wysokiej klasy samochód? Sąd zasądził kary dla firm budowanych, w których pracował Paweł.

W wyroku sądu, który zapadł w minionym tygodniu, sędzia potwierdził, iż na budowie doszło do wielu zaniedbań w sferze bezpieczeństwa. Oprócz problemów wymienionych wyżej ,wskazał między innymi na to, iż pracowników nie poinformowano odpowiednio o niebezpieczeństwie, jakie im grodzi w przypadku wpadnięcia do szybu. Te wszystkie nieścisłości i sprzeczności z holenderskimi zasadami BHP spowodowały, iż zdaniem sądu, nie można było zapobiec wypadkowi, w którym zginął Polak.

Firma BAM kierująca budową już dawno przyznała się, że ponosi odpowiedzialność za śmierć naszego rodaka. Blitta uważa jednak, iż nie ma z tym nic wspólnego. Jej prawnicy uważają, iż wypadek miał miejsce na części budowy, gdzie nie działali jej pracownicy. Przedsiębiorstwo więc nie odpowiada za tamtejsze przepisy bezpieczeństwa (Polak był oddelegowany do pracy w okolicy szybu). Sąd uznał jednak, iż obie firmy są winne wypadkowi. Zarządził on jednak znacznie mniejsze kary, niż domagał się tego prokurator. Wyniosły one odpowiednio 75 000 euro dla BAM i 50 000 dla Blitta. Życie Polaka kosztowało więc budowlańców 125 000 euro, czyli tyle, co dobry samochód. Nie wiadomo czy strony będą się odwoływać od niniejszego wyroku.