Złodziej sam informuje o kradzieży
Praca kuriera to ciężki kawałek chleba. Godziny za kierownicą, jazda czasem na złamanie karku, by tylko wyrobić się z przesyłkami. Wszystko to zaś często za niewielkie wynagrodzenie i umowy typu flex, gdy to firmy kurierskie dzwonią po kierowców, bo nagle zwiększa się liczba zamówień. Jak więc żyć? Pewien kurier wpadł na genialny pomysł jak stać się bohaterem, a przy okazji nieźle zarobić. Czy mu się udało? Można powiedzieć, że tak, ponieważ o czynsz i jedzenie nie musi się teraz martwić.
Niebezpieczna praca kuriera
We wstępie nie wspomnieliśmy, iż praca kuriera jest często niebezpieczna. Ludzie ci w swoich samochodach czasami przewożą przesyłki o wartości dziesiątek tysięcy euro. Ładunek ten może więc okazać się łakomym kąskiem na przykład dla grupy młodocianych przestępców w biedniejszych dzielnicach. Wystarczy bowiem sterroryzować kierowcę nożem, a potem zabrać co bardziej interesujące paczki z auta i zniknąć.
Napad
Taki los spotkał właśnie 7 września kuriera, a właściwie kurierkę, z Medemblik, która padła ofiarą przestępców na Heerhugowaard. Ofiara zadzwoniła przerażona na policję, wskazując, że padłą ofiarą rabunku. Kobietę, według zeznań napadnięto na Tourmalijn. Napastnicy zagrozili jej bronią i kazali jechać we wskazane przez siebie miejsce. Tam zaś przestępcy wypakowali całą zawartość pojazdu, która prezentowała jakąkolwiek wartość i zostawili przerażoną kobietę samą sobie. Ta, gdy złodzieje uciekli, pracownica zadzwoniła na policję. Oficerowie wszczęli więc śledztwo.
Bohaterka
Po całym incydencie kobieta nie straciła pracy. Część personelu i szefostwa współczuła jej tego co się stało. Można więc powiedzieć, że po tym wszystkim miała ona nawet pewne fory. Do momentu aż policja nie doszła do wniosku, iż coś jej nie pasuje. Wtedy zaczęły się problemy kobiety.
Okazało się bowiem, iż pomimo skrupulatnego dochodzenia policjantom nie udało się wpaść na trop złodziei. Ludzie ci nie zostawili po sobie żadnych, nawet najmniejszych śladów. Żaden też skradziony fant nie pojawił się w internecie czy w lombardach. W okolicy nie znaleziono nawet ani jednego kartonu po paczce. Wszystko to było bardzo dziwne. Czyżby przestępcy poszczycili się taką dokładnością, jakiej czasem brakuje ludziom napadającym na banki? To wydawało się niemożliwe. Pojawiła się więc inna teoria. Była ona nieco szokująca, ale z każdym dniem coraz bardziej pasowała do tej układanki.
Mówi się, iż najciemniej jest pod latarnią. Tak też było i w tym przypadku. Faktycznie doszło do kradzieży paczek. Złodziej nie był jednak z zewnątrz, ale z wewnątrz. Funkcjonariusze aresztowali kurierkę. Dochodzenie wykazało bowiem, iż najprawdopodobniej to ona stoi za całą kradzieżą, a zgłoszenie sprawy na policję miało pozwolić jej znaleźć się poza kręgiem podejrzanych. To się faktycznie udało, ale nie na długo. Policja zatrzymała kobietę 20 września, od tego czasu znajduje się ona w areszcie. Prowadzone jest dochodzenie mające ustalić, czy miała ona wspólników. Możliwe są więc kolejne aresztowania.