To dziecko śmieje się bawi i kocha, chociaż prawnie nie istnieje
Sara ma trzy latka, to wesołe, uśmiechnięte dziecko. Dziewczynkę można wziąć na ręce, przytulić. Jest jak najbardziej realna, chociaż według prawa nie istnieje. Rodzice chcieliby zabrać ją do dziadków, ale nie mogą. Zgodnie z literą prawa brzdąca praktycznie nie ma. Nie ma obywatelstwa, nie może mieć paszportu. Jak to możliwe?
Czarna dziura
Sara, mimo iż sama nie ma o tym pojęcia, zniknęła w prawnej, czarnej dziurze. Dziewczynka urodziła się w Hiszpanii. Z racji jednak, iż w Hiszpanii istnieje prawo krwi, a rodzice nie są Hiszpanami, to dziewczynka nie dostała hiszpańskiego obywatelstwa.
Rodzice
Kim są rodzice? Matką dziecka jest Brytyjka mieszkająca na Gibraltarze. Dziecko może być więc obywatelem Zjednoczonego Królestwa? Otóż nie. Prawo angielskie stanowi, że dziecko Gibraltarczyka, które nie urodziło się na terytorium Wielkiej Brytanii, nie uzyska obywatelstwa brytyjskiego. Może więc drugi rodzic. W tym przypadku jest to Bułgarka (tak Sara ma dwie mamy). Tamtejsze prawo mówi, iż aby dziecko otrzymało bułgarskie obywatelstwo starczy, by tylko jedno z rodziców pochodziło z Bułgarii.
Prawny zgrzyt
Wydawało się więc, iż wszystko będzie dobrze. Szybko okazało się jednak, że nie. Bułgarskie prawo nie jest tak postępowe, jak to, np. w Holandii. Tam dziecko musi mieć mamę i tatę. Nie może mieć dwóch mam. W efekcie nie można tu mówić o formalnym związku z dzieckiem. Bułgarka jest więc obcą osobą dla Sary i nie może stanowić niejako „podstawy” do wydania obywatelstwa. „Nie chcemy mieszkać w Bułgarii, nie domagamy się żadnych udogodnień, nie chcemy być dla nikogo ciężarem” – powiedziała jej matka. „Chcemy tylko w końcu pokazać ją jej dziadkom” – dodają. Władze były jednak nieugięte.
Trybunał a dziecko
Z racji tego, iż sądy narodowe nie mogą nic zrobić, sprawa trafiła do Trybunału UE. Starania matek poparło kilka krajów, w tym Holandia. Między innymi, na skutek działań niderlandzkiego wsparcia, sąd nakazał Bułgarii nadanie obywatelstwa Sarze. Rząd w Sofii jednak zwleka z tym działaniem. Od pół roku sprawa ta nie ruszyła. W efekcie zrozpaczeni rodzice przemawiali w tym tygodniu w Parlamencie Europejskim. To tam właśnie do sprawy odniosła się holenderska europosłanka Kim van Sparrentak, przewodnicząca sesji, na której wysłuchano kobiet. „(Organizujemy tę sesję red.) Nie po to, by zmuszać Bułgarię do akceptowania małżeństw osób tej samej płci, ale by zagwarantować, że osoby, które zawarły takie małżeństwo w UE, będą mogły swobodnie podróżować jako rodzina” – powiedziała Holenderka, licząc, iż Sofia w końcu ulegnie.
Śmierć
Sprawa Sary nie jest jednak jedyną. Podobne problemy ma para tej samej płci, w których biologiczna matka dziecka umiera. Prawnik tej rodziny nakazał kobiecie, by dobrze wybrała państwo, w którym chce umrzeć. Brzmi to brutalne, ale jest bardzo ważne dla dobra dziecka. Może się bowiem okazać, iż np. w państwie takim jak właśnie Bułgaria czy np. Polska druga matka, mimo iż wychowywała dziecko latami, nie uzyskałaby prawa do niego i brzdąc byłby wręcz siłą zabrany kobiecie. Dlatego też, zdaniem holenderskiej europosłanki, jak i wielu osób wspierających środowiska LGBT sprawy te powinny być jak najszybciej uregulowane. Nie chodzi tu bowiem o ludzi ze środowisk LGBT, ale o ich dzieci, które nie są niczemu winne, a padają często ofiarami homofonicznych przepisów.
Źródło: AD.nl