Szara Mazda 3 jest samochodem sprawców potrącenia

Po kilku dniach niepewności i wielu badaniach policja w końcu przerwała milczenie w sprawie zarekwirowanego auta typu Mazda 3. Zdaniem władz trop okazał się słuszny. Pojazd ten to maszyna, która śmiertelnie potrąciła 14-letnią Tamarę z Marken pod koniec lipca.

Funkcjonariusze holenderskiej policji przekazali wczoraj, iż szara Mazda 3 na niemieckich tablicach rejestracyjnych, została namierzona na terenie zachodniego sąsiada Polski. Po konsultacjach z tamtejszą policją auto trafiło na lawetę, która odstawiła je na parking Holenderskiego Instytuty Kryminalistycznego. Tam eksperci rozpoczęli drobiazgowe sprawdzanie pojazdu, by określić czy podejrzenia, które pojawiły się po obejrzeniu materiału wideo z jednej z kamer monitoringu, okażą się prawdziwe.

 

Mazda 3 samochodem sprawcy

Analiza pojazdu przyniosła długo wyczekiwane rezultaty. Okazało się, iż na samochodzie odnaleziono ewidentne ślady wskazujące na udział w wypadku, w którym zginęła 14-latka. Wszystko wskazuje więc, iż kierujący pojazdem uderzył 25 lipca dziewczynę idącą drogą łączącą Marken z Zuiderwoude. Sekcja zwłok Tamary wykazała, iż siła uderzenia była tak duża, iż dziewczyna zginęła natychmiast. Ciało nastolatki znalazła rano przypadkowa osoba.

 

Koniec poszukiwań …

Szara Mazda 3 jako dowód w sprawie kończy wielodniowe poszukiwania i prawdziwą obławę na uszkodzone samochody w rejonie Marken. Policja wskazuje, iż auta nie udałoby się znaleźć, gdyby nie sami Holendrzy. Dzięki zaprezentowaniu kilku kadrów pojazdu w mediach, funkcjonariusze otrzymali dziesiątki wiadomości od świadków, które w ogromnej mierze przyczyniły się do odnalezienia auta na terenie Republiki Federalnej Niemiec.

 

Ale nie koniec śledztwa

Odnalezienie i zarekwirowanie dowodu przestępstwa nie kończy jednak śledztwa. Prokuratura, by postawić zarzuty musi bowiem stwierdzić, kto znajdował się za kierownicą maszyny tej feralnej nocy. Tutaj jednak pojawia się problem. Ponieważ, przynajmniej na chwilę obecną, śledczy nie są w stanie tego ustalić. Jak przekazał rzecznik holenderskiej policji: "Zespół dochodzeniowy prowadzi obecnie śledztwo w sprawie każdego zaangażowania właściciela."

Bez ustalenia zatem kierowcy nie można wskazać winnego. W przypadku zaś zdjęć z monitoringu, które nie zachwycają ostrością, trudno jest dopasować kierowcę. Można się również domyślać, iż właściciel auta nie będzie zbyt skory do współpracy, narażając siebie lub członków swojej rodzinny na poważne sankcje karne. Śledczy uważają jednak, iż poznanie danych sprawcy to tylko kwestia czasu.