Skwierczący złodziej, czy ofiara pójdzie siedzieć?

Skwierczący złodziej, czy ofiara pójdzie siedzieć

To miała być prosta robota. Złodziej wszedł z bronią w ręku do baru z przekąskami w Rotterdamie, w dzielnicy Bergpolder. Napastnik liczył zapewne na łatwy łup. Lokal ten już nie raz padał ofiarą rabusiów. Prowadząca go kobieta nie miała bowiem jak postawić się napastnikom. Tym razem było jednak inaczej. Złodziej uciekł, bez pieniędzy, skwiercząc, a kobietę i jej syna może teraz czekać długie więzienie i ogromne odszkodowanie dla ich niedoszłego oprawcy.

Lokal gastronomiczny na Schieweg w Rotterdamie-Bergpolder już kilkukrotnie padła ofiarą rabusiów. Za każdym razem złodzieje dostawali to czego chcieli. Kobieta zaś, pomimo przerażenia, następnego dnia ponownie wznawiała działalność. Biznes ten to bowiem całe jej życie i nie ma innego wyboru. Musi tam pracować, by mieć z czego się utrzymać.

 

Kolejny napad

8 sierpnia około godziny 23:45 do lokalu kobiety wszedł mężczyzna z nożem i zażądał dziennego utargu. Miał to być łatwy skok. Sprawa potoczyła się jednak inaczej. W lokalu oprócz właścicielki był bowiem jej 22-letni syn.

 

Skwierczący rabuś

Młody mężczyzna postanowił złapać napastnika za płaszcz. Bohaterstwo syna dało kobiecie impuls do działania. Niewiele myślą złapała głęboką patelnię i rzuciła nią w stronę napastnika. Sama patelnia nawet jeśli byłaby gorąca, nie zrobiłaby przestępcy zbyt dużej krzywdy. Mogłaby go tylko rozsierdzić. Sęk jednak w tym, iż była ona wypełniona wrzącym olejem, z którego kobieta chwilę wcześniej wyciągnęła jedzenie. W efekcie w stronę napastnika poleciał strumień gorącego oleju, patelnia była zaś dodatkiem.
Po tym ataku złodziej uciekł w panice z lokalu w kierunku Bergselaan.

 

Oprawca ofiarą

Można by powiedzieć, że sprawa zakończyła się happy-endem. Policja jednak ma pewne wątpliwości. Oblanie kogoś wrzącym olejem to gwarancja poważnych poparzeń. Jeśli olej trafił na odsłonięte ciało, poparzenia będą bardzo poważne, jeśli była to twarz, złodziej może zostać oszpecony do końca życia. Może stracić włosy, wzrok. Jeśli zaś miał na sobie tylko koszulkę to olej mógł łatwo przez nią przesiąknąć i poparzyć duże fragmenty ciała. To zaś prosta droga nawet do zakażeń i śmierci.
W efekcie cała sytuacja może trafić do sądu.

 

Artykuł 41

W przypadku takich wydarzeń sąd musi bowiem zdecydować, czy można zastosować art. 41 holenderskiego kodeksu karnego. Stanowiący, iż osoba atakowana ma prawo do samoobrony. Nie podlega to karze, jeśli działanie to jest konieczne do obrony siebie i swojej własności i ma miejsce w nagłym wypadku. Pytanie więc, czy był to nagły przypadek.

Prawo przeciw kobiecie

Sądy w Holandii rzadko kiedy stosują ten artykuł. Wszystko dlatego, by uniknąć samosądów. Wymiar sprawiedliwości wie, iż prawo zabrania kradzieży. Nie można jednak odrąbać komuś ręki, gdy ten, np. chce ukraść jabłko ze straganu. Tak samo jest i w tym przypadku istnieje bowiem dysproporcja między reakcją napastnika a ofiary. Nie należy używać nadmiernej przemocy podczas gdy zarówno ofiara jak i jej rzeczy są bezpieczne. Sytuacje tego typu są karane. W efekcie ofiara przestępcy trafia do więzienia na dłuższy czas niż rabuś/napastnik. Jest to bowiem tak zwane przekroczenie obrony koniecznej. Tylko gdy uda się ustalić, że osoba, która się broni, jest tak zdenerwowana, iż sprawy wymykają się spod kontroli, sędzia może wykluczyć winę sprawcy w kontekście nadmiernego użycia przemocy.

 

Właścicielka pójdzie siedzieć?

W tym przypadku jest dużo wątpliwości. Niektórzy wskazują, iż kobieta i jej syn mogli uciec na zaplecze. Mogli uniknąć konfrontacji, wydając pieniądze, czy nawet samemu chwycić za nóż (adekwatność środków). W końcu zaś, gdy 22-latek złapał opryszka, można było skorzystać z innych metod. Był bowiem już wtedy częściowo obezwładniony (nie stanowił więc zagrożenia). Ponadto nie był to też pierwszy raz gdy takie wydarzenia miały tam miejsce. Kobieta nie mogła być więc, zdaniem niektórych prawników, w szoku. Nie była to dla niej nowość.

Możliwe więc, iż właścicielka lokalu trafi na lata do więzienia lub będzie musiała płacić dożywotnią rentę rabusiowi za to, iż, np. z racji obrażeń jest niezdolny do (uczciwej) pracy.

Los kobiety zależy od złodzieja

W zaistniałej sytuacji los kobiety i jej syna leży w rękach złodzieja. Aby ruszyła procedura karna, to poparzony musi złożyć wniosek o ściganie właścicielki. Gdy jednak człowiek ten pojawi się na policji, zostanie natychmiast zatrzymany za udział w napadzie. Być może jednak przestępca przekalkuluje, iż lepiej odsiedzieć pół roku i dostać tysiące euro odszkodowania, niż oprócz blizn po poparzeniach nie mieć nic.