Sikanie, BOA i wizyta przed sądem

Pijany Polak

Człowiek nie kaktus musi się napić. Jeśli zaś musi się napić, to musi się również wypróżnić. Nasz 47-letni rodak, mieszkający w Vlijmen, postanowił więc sobie nieco ulżyć. Problem jednak w tym, iż chęć na to naszła go w dość niestosownym miejscu, jakim była stacja kolejowa. Jego działania zwróciły uwagę funkcjonariuszy BOA, to zaś doprowadziło do serii następstw, które skończyły się przed sądem.

Pierdółka

Naszemu rodakowi bardzo chciało się sikać. Polak jednak zrezygnował z wizyty w publicznej toalecie. Postanowił to zrobić praktycznie tam, gdzie stał, w miejscu publicznym na terenie stacji kolejowej. Wykonując tę powszechnie uznawaną w takich okolicznościach za niestosowną czynność, 47-latek jeszcze głośno krzyczał, przez co zwracał na siebie jeszcze większą uwagę. W efekcie zainteresował się nim patrol trzech oficerów BOA, którzy postanowili porozmawiać z mężczyzną. Po wylegitymowaniu go okazało się, że człowiek ten jest dość „problematyczny”.

Pijak?

Stało się bowiem jasne, iż migrant w krótkim okresie czasu był przyczyną 6 zgłoszeń dotyczących nietrzeźwości. Ponadto policyjny dyspozytor wskazał, że stojący przed patrolem człowiek musi spędzić jeszcze dwa tygodnie w więzieniu za publiczne odurzenie. Wszystko to więc wykraczało poza zakres obowiązków BOA. Polak miał być przekazany policji, która miała zawieźć go na komisariat.

Polakowi jednak wyraźnie się spieszyło. Zdecydował, iż nie będzie czekać na radiowóz. Postanowił więc zaatakować BOA. Mężczyzna uderzył jednego z nich w twarz. Nie był w stanie jednak uciec trójce funkcjonariuszy. Trafił więc do radiowozu i na policyjny dołek.

 

Potworny ból

Czemu Polak zaatakował mundurowego? Tego chciał dowiedzieć się holenderski sąd. Podejrzany w rozmowie przez tłumacza stwierdził, iż uderzył się w kolano, przez co bardzo cierpiał. Musiał przyjmować specjalne zastrzyki i był, jak on to ujął, „zaślepiony bólem”. Co to ma wspólnego z pobiciem? Jak zeznał miał on się z powodu dolegliwości odwrócić i przez to nieopatrznie uderzył oficera.

Prokurator prowadzący sprawę nie wierzy w takie podejście. Docenia jednak to, iż 47-latek zaczął uczęszczać na spotkania AA naszych rodaków w Den Bosch. Niemniej jednak nie zmienia to zbyt wiele w żądaniach oskarżyciela. Chce on, by Polak trafił do więzienia na tydzień za publiczną nietrzeźwość. Dodatkowo musiałby zapłacić 300 euro odszkodowania dla pobitego BOA, (który zażądał 700 euro). Oprócz tego Polak miałby otrzymać zaległe dwa tygodnie „zawiasów”.

 

Łaskawy sąd?

Obrona wskazywała, by nie skazywać Polaka na karę pozbawienia wolności. Ta bowiem równałaby się z utratą pracy i dachu nad głową. Sąd jednak nie wziął tego pod uwagę i skazał 47-latka na tydzień więzienia. Ponadto nałożył na niego grzywnę, wyższą niż chciał prokurator. Polak usłyszał, iż będzie musiał zapłacić 1000 euro, z czego 500 warunkowo umorzono. Oprócz tego musi również zapłacić oficerowi 250 odszkodowania za spowodowane obrażenia. Na szczęście wymiar sprawiedliwości nie zdecydował się odwiesić wspomnianej kary w zawieszeniu.

 

Sikanie do kubeczka

To jednak nie koniec. Polak musi skończyć z piciem. W tym ma mu pomóc kurator. Ten ma mieć możliwość analizy moczu skazanego, tak by sprawdzić, czy faktycznie Polak walczy z uzależnieniem. Sad kwitując taki wyrok, wskazał, iż mógł nałożyć wyższy wymiar kary, ale zamiast tego chce, by nasz rodak pracował nad swoim uzależnieniem.