Rzucanie palenia na koszt państwa
Bardzo dobra wiadomość dla wszystkich chcących rzucić palenie w Holandii. Czy już niedługo cała kuracja pozwalająca wydostać się z objęć nałogu, będzie refundowana przez ubezpieczycieli.
Palacze powinni mieć równe prawa! Muszą otrzymać zwrot kosztów leczenia klinicznego, które ma na celu pozbycie się uzależnienia. Powinno to się odbywać na takich samych zasadach, jak ma to miejsce w przypadku osób uzależnionych od alkoholu czy narkotyków. Tak wynika z listu wysłanego przez Jeroena Hinnemana, kierownika opieki nad uzależnionymi w północnej Holandii, a skierowanego do izby niższej holenderskiego parlamentu.
20 000 zgonów rocznie
Hinneman pisze wprost. Jeśli władze Holandii chcą faktycznie zwalczyć palenie w narodzie, to nie mogą korzystać z półśrodków. W przeciwnym wypadku dalej rocznie z powodu nałogu tytoniowego będzie umierać ponad 20 tysięcy kobiet i mężczyzn. Według dyrektora kliniki uzależnień w Bolsterburen, konieczne jest wprowadzenie nie tylko rozwiązań systemowych, ale również zmiana sposobu myślenia.
Palenie to żaden nałóg
Według mężczyzny palenie ma bardzo dobry PR. Społeczeństwo od wielu lat wie, że tytoń nie jest zdrowy, że zawiera substancje smoliste, powodujące raka czy impotencje, ale podchodzi to tego w dość lekki sposób. Palenie jest bowiem uważane za pewien, nie do końca już trendy, nawyk. W porównaniu z alkoholizmem i narkomanią jest to wręcz zdrowy tryb życia. To jednak nieprawda i złudne podejście. Wszystko dlatego, że ludzie nie widzą na co dzień skutków palenia. Chorzy z rakiem płuc nie umierają na ulicach, nie wymiotują z bólu, czy nie skręcają się w konwulsjach, nie chodzą też z butlą tlenową po ulicy. Skutki palenia nie są więc obecne w przestrzeni publicznej. Dla przeciętnego Holendra, człowiek z papierosem to trochę smrodu i tyle. Ludzie i władze Holandii muszą więc, według Hinnemana, zrozumieć, iż palenie jest tak samo szkodliwym i ciężkim do pozbycia się nałogiem jak właśnie alkoholizm i narkomania.
Czy już wkrótce władze będą opłacać terapie pozwalające na rzucenie palenia?
Rząd mówi stanowcze… być może.
Osobisty dramat
Taka sytuacja nierówności powoduje, że gdy do kliniki uzależnień zgłaszają się ludzie chcący rzucić palenie, odprawiani są z przysłowiowym "kwitkiem". Uzależnienie to nie jest bowiem sklasyfikowany przez rząd jako nałóg, nie przysługuje mu więc leczenie z ubezpieczalni. Nie występuje ono bowiem w tak zwanym pakiecie podstawowym, który musi mieć wykupiony każdy mieszkaniec Holandii. Z tego tylko powodu, co pół godziny umiera jeden palacz, a co tydzień dochodzi do poronienia z powodu niemożności zaprzestania palenia w czasie ciąży.
Ubezpieczyciele i rząd
Firmy ubezpieczeniowe rozkładają ręce. Wszystko odbywa się bowiem bez ich udziału. Zapewniają oni świadczenia ubezpieczonym. Płacą za leczenie choroby alkoholowej, ale nie za rzucenie palenia. Ponieważ nie ma go w pakiecie podstawowym. Pakietu zaś nie mogą zmienić, ponieważ ustala go rząd w stolicy. Ubezpieczeni mogą wprawdzie wybrać pakiety rozszerzone, w których znajdują się „zestawy” dla palaczy, ale nie każdego stać na takie rozwiązanie.
W tej sytuacji Jeroen Hinneman napisał list otwarty do władz. Zaproponował w nim zmianę podejścia i włączenie palenia jako nałogu na równi z alkoholem i narkotykami. W odpowiedzi usłyszał, że faktycznie politycy podejmują takie decyzje i mogą włączyć palenie do podstawowego pakietu ubezpieczeń. Niemniej jednak potrzeba na to czasu. Rząd musi mieć bowiem pewność, że leczenie jest skuteczne, jakie są jego koszty oraz czy takie działania faktycznie mogą uratować zdrowie i życie chorego. Sprawą ma zająć się zespół ekspertów z holenderskiego instytutu opieki. Specjaliści przeprowadzą badania i zdadzą relację stosownym komisjom ustawodawczym. Wszystko wskazywałoby więc na to, że sprawa ruszyła z miejsca. Problem w tym, że w odpowiedzi brak było jakichkolwiek dat. Pozostaje jednak być dobrej myśli.