Restaurator z Waku Waku przegrywa walkę z systemem

Porwanie w wykonaniu nastolatków

Kolejny dzień demonstracji wspierających restauratora z Waku Waku w Utrechcie zakończył się serią ponad 20 aresztowań. Wszystko dlatego, iż władze mając już dość problemów z niesfornym lokalem, nie tylko zabroniły mu więc prowadzenia działalności gospodarczej, ale wprowadziły również zakaz protestów w tym rejonie miasta. 

Jak wskazują funkcjonariusze policji w Utrechcie, w środę wieczorem zatrzymano ponad dwadzieścia osób, które zgromadziły się w rejonie lokalu. Zatrzymani stanowili część większej grupy obrońców restauracji. Większość zebranych jednak po przekazaniu przez oficerów wiadomości, iż ich akcja jest nielegalna i mają rozejść się do domu, posłuchała funkcjonariuszy. Pozostali, mający za nic policyjne nakazy, zostali aresztowani. Część z nich zakłuto nawet w kajdanki i zabrano na policyjny dołek. Nie tylko bowiem nie posłuchali się oficerów, ale również stawili czynny opór podczas aresztowania.

Zakaz demonstracji przed Waku Waku

Jak wskazują władze miasta, nie wprowadziły one zakazu demonstracji w obronie lokalu. To bowiem mogłoby być potraktowane jako uderzenie w konstytucyjne swobody obywatelskie Holendrów. Samorządowcy kierowali się tym, iż zbierający się od kilku dni pod wegańską restauracją tłum wprowadzał zagrożenie dla ruchu. Wszystko z racji tego, iż część demonstrantów stała na pasie dla autobusów. Powodowali oni też  uciążliwości dla sąsiednich lokali gastronomicznych. W efekcie samorządowcy zdecydowali, by zabronić tam protestów. Ludzie mogą dalej pikietować i walczyć o otwarcie Waku Waku, ale na Jaarbeursplein. Jak wskazał burmistrz, odbyło się to po rozmowach z policją i prokuraturą. Każdy dzień takiego protestu zwiększał bowiem ryzyko zaburzeń porządku publicznego. Nie można więc było podjąć innej decyzji.

Burmistrz

Protesty przeciw zamknięciu lokalu nie odbywały się tylko przed nim. Wiele działań przeniosło się także do internetu. Część z nich było wyraźnie skierowane przeciw władzy wykonawczej. Burmistrz, Sharon Dijksma, otrzymała kilka gróźb karalnych, które trafiły do niej za pośrednictwem sieci. W wiadomościach tych zwolennicy wegańskiej restauracji w dość nieprzychylnych słowach wypowiadali się o zamknięciu lokalu. Pisali również, co może stać się z kobietą, jeśli restauracja nie wznowi działalności. Sprawy te są badane przez policję. Możliwe, iż przeciwko autorom zostaną wszczęte postępowania karne.

 

Do sądu

Sprawa restauracji, toczyła się również w sądzie. Właściciel wszczął postępowanie doraźne przeciwko władzom samorządowym, w którym domagał się cofnięcia nałożonego na niego zakazu prowadzenia działalności gospodarczej. Prawnik, reprezentujący przedstawicieli gastronomii wskazuje, iż nowe przepisy zmusiły pracowników do dyskryminacyjnej polityki wobec zróżnicowanej klienteli, na którą oni się nie zgadzają. Co w efekcie skutkowało do zamknięcia lokalu. W werdykcie, jaki wydał sąd w czwartek o 17:30, stwierdzono, iż lokal ma jednak pozostać zamknięty.