Rehabilitacja czarownic z Roermond

Rehabilitacja czarownic z Roermond

O Polsce mówi się, iż była krajem bez stosów. A Holandia? Tam, cóż, można powiedzieć, iż w chłodne wieczory ludzie grzali się przy ogniu palonych czarownic i heretyków. Na terenie samego Roermond spalono ponad 75 „czarownic”. Teraz władze gminy chcą zwrócić im cześć i uhonorować ofiary tych bezsensownych zabobonów.

Historia gminy Roermond ma wiele czarnych kart. W 1613 i 1614 roku grupa 75 kobiet była niesłusznie prześladowana, torturowana, a następnie skazana na śmierć z powodu tego, iż okrzyknięto je czarownicami. Kaci nie ścieli im jednak głów, a sprawili im wyjątkowo bolesną i długą śmierć w płomieniach stosu.  Teraz gmina chciałaby przynajmniej trochę zmyć krew niewinnych. Samorządowcy, w tym burmistrz Rianne Donders, chcieliby w jakiś sposób uczcić ich pamięć, a także  zrehabilitować te kobiety, dlatego też włodarz miasta wystosował pismo w tej kwestii do swoich partyjnych kolegów z D66.

 

Holenderskie Salem

W Holandii stosy płonęły w wielu miastach. Ludzie ginęli w ogniu oskarżani nie tylko o czary, ale też np. o herezję. Nigdzie jednak w Królestwie nie zgładzono tyle osób co właśnie w Roermond.
„Niewinni ludzie, głównie kobiety, były całkowicie niesłusznie prześladowane i skazywane na śmierć za coś (czary), czego nigdy nie mogli zrobić. To część naszej przeszłości, której nie możemy i nie powinniśmy ignorować” – powiedział Donders, nazywając to, co się stało przerażającą zbrodnią.

 

Przeprosiny

Miasto już w 2006 roku oficjalnie przeprosiło za procesy czarownic mające miejsce w XVII wieku. Władze nadal jednak uważają, że to za mało. Dlatego też w porozumieniu z organizacjami zajmującymi się ochroną dziedzictwa kulturowego chcą dla straconych godnego upamiętnienia. W jakiej formie? Tego jeszcze nie wiadomo. Być może ma to być pomnik, a może wystawa, czy nawet muzeum. Wiadomo jednak, gdzie takie upamiętnienie miałoby mieć miejsce. Lokacje są dwie: na Galgenbergu, gdzie płonęły stosy i w Rattentoren (Wieży Szczurów), w której kobiety były więzione, przesłuchiwane i torturowane.

 

Dobry pomysł

Mieszkańcy nie ukrywają, iż działania te to dobry pomysł. Po pierwsze dlatego, iż ofiarom należy się sprawiedliwość. Po drugie muzeum sądów czarownic byłoby niewątpliwie atrakcją turystyczną mogącą do miasta przyciągać ciekawskich z całej Holandii, jeśli nie Europy. Za turystami przyszłyby zaś pieniądze.

 

Kwestia rządowa

Czemu jednak w tej lokalnej sprawie burmistrz pisał do D66, by partia zajęła się sprawą w parlamencie? Samorządowiec chciałby, by w Holandii stało się to samo co w Szkocji, gdzie tamtejszy parlament pośmiertnie ułaskawił i zrehabilitował 3837 osób skazanych za rzekome czary.  Na taką oficjalną, prawną rehabilitację liczą też władze Roermond.

 

 

 

Źródło:  Ad.nl