Przeznaczenie dopadło pasażerów pociągu do Bredy
To, co się stało we wtorek na torach w pobliżu Zevenbergschen Hoek dobitnie pokazuje, iż przeznaczenia nie da się oszukać i to, jeśli ma względem nas jakiś plan to i tak go wykona. Przekonało się o tym dobitnie ponad dwustu pasażerów jednego z holenderskich pociągów.
Pech
Pociągi się psują. Takie rzeczy po prostu się zdarzają. Jest to zwykły pech. Pech ten spotkał około 200 pasażerów, których skład stanął w pobliżu Zevenbergschen Hoek. Zatrzymał się tuż za mostem Moerdijk w Brabancji. Początkowe śmiechy i chichy z czasem jednak milkły. Ludzi coraz bardziej irytowało opóźnienie. Działający skład pokonuje bowiem trasę między Zevenbergschen Hoek a Bredą w jedenaście minut.
Ewakuacja
W końcu po dłuższym czasie zapadła decyzja o ewakuacji składu. Kolejarze, widząc iż potrzebna będzie większa naprawa, do której niezbędne jest odholowanie pociągu, zdecydowali się wysłać na miejsce skład ewakuacyjny. Pasażerowie musieli więc opuścić jeden pociąg i zająć miejsce w drugim. Gdy operacja w końcu się udała, opóźnienie liczone było już w godzinach. Kiedy już podróżni wygodnie się rozsiedli, pociąg miał ruszyć. Mijały jednak minuty, a skład stał, jak stał. Początkowo wyglądało to tak, iż może nie dostał zgody na odjazd, szybko do pasażerów dotarła jednak informacja, iż pociąg, który przybył, ich ewakuować również doznał awarii i nie jest w stanie pojechać dalej.
Torowisko
Śmiechy i przyjazna atmosfera w pociągu, jaka miała miejsce kilka minut po pierwszej awarii, już dawno zniknęła. Ludzie byli źli, bardzo źli. Wielu dzwoniło dowiedzieć się, czy NS sobie z nich przypadkiem nie żartuje. Wielu zaś wskazywało na to, iż siedzą tu już od dobrych kilku godzin, w których dotarliby na stację na piechotę. Opcja spaceru nie wchodziła jednak w grę. Byłoby to zbyt niebezpieczne z racji na pobliską autostradę i inne tory na których ruch odbywał się normalnie.
6 godzin
Ludziom pozostało więc czekać. W końcu po pechowych podróżnych przybył trzeci skład, który na szczęście dotarł do upragnionej stacji. Podróż ta zajęła pasażerom prawie sześć godzin. W końcu, gdy dotarli do Bredy, nic tam na nich nie czekało. Wielu ludzi było głodnych i spragnionych. Kolej, jak wynika z relacji pechowców, nie zadbała o nich.
Drugi pechowiec
Zablokowanie toru sprawiło, iż na trasie tej utknęły nie tylko dwa popsute pociągi. Stanął również skład wjeżdżający na ten odcinek kilkadziesiąt minut później po pechowym połączeniu. Pociąg bowiem to nie autobus, który na drodze można ot tak, wyminąć gdy ten się popsuje. W efekcie kolejnych od 200 do 300 osób miało przymusową przerwę w podróży. Na szczęście w ich przypadku sytuację udało się rozwiązać po półtorej godziny.
NS przeprasza za problem i liczy, iż sytuacja się nie powtórzy.
Źródło: omroepbrabant.nl