Protesty BOA przyniosły pożądany skutek

BOA pogryzieni w Roosendaal

Najnowsze wiadomości z Holandii wskazują, iż dwie akcje protestacyjne Nadzwyczajnych Funkcjonariuszy Śledczych przyniosły w końcu zamierzony efekt. BOA, na mocy porozumienia zawartego z ministrem sprawiedliwości Ferdem Grapperhausem, otrzyma pałki.

W ostatnim czasie BOA zorganizowało dwa protesty, które bardzo spodobały się ludności Holandii. Podczas ich trwania BOA patrolowało miasta, ale nie wystawiało mandatów za wykryte łamanie przepisów. Wszystko kończyło się najczęściej na słownym upomnieniu. W ten sposób funkcjonariusze chcieli zaprotestować przeciwko swojej bezbronności. Służba ta, którą można porównywać pod pewnymi względami do polskiej straży miejskiej, nie mogła mieć przy sobie żadnych środków przymusu bezpośredniego. Jej oficerowie nie mogli korzystać z pałek, gazu pieprzowego, nie mówiąc już o broni palnej.

 

Ataki na BOA

To spowodowało, iż służby te, zwłaszcza podczas egzekwowania obostrzeń koronowych, stały się wyjątkowo częstym celem ataków zarówno tych werbalnych, jak i niewerbalnych. Jednostki BOA były wyzywane, opluwane a często nawet bite podczas wykonywania czynności służbowych. Parokrotnie miały nawet miejsce sytuacje, w których oficerowie w obawie o własne zdrowie i życie musieli się ewakuować.

 

Brak broni

Pomimo rosnącej liczby tego typu incydentów minister sprawiedliwości i bezpieczeństwa przez długi czas był nieugięty. Wskazywał on bowiem, iż w momencie zagorzenia BOA ma wzywać policję. Do polityka nie dochodziło to, iż w sytuacji zagrożenia życia i zdrowia policja może kiedyś przybyć za późno. Dlatego też BOA postanowiło protestować. Po drugiej takiej akcji i turze rozmów z rządem pojawiła się jednak szansa na kompromis. Ferde Grapperhaus zgodził się bowiem na krótkie pałki.

 

Nowe rozporządzenie

Zgodnie z projektem nowego rozporządzenia, BOA może domagać się dodatkowego wyposażenia bezpieczeństwa, jeżeli minister (globalnie), tudzież organy lokalne (burmistrz i miejscowa jednostka policji na konkretnym terenie) uznają to za konieczne na podstawie oszacowania ryzyka w danym regionie. Jeśli więc gminy uznają to za konieczne, BOA będzie mogło korzystać z małej pałki. Ustawodawcy chodzi tu o palkę teleskopową, a nie popularną wśród służb mundurowych tonfę.

Nieco inaczej wygląda sytuacja z gazem łzawiącym. Tutaj nawet same związki zawodowe wskazują, iż niezbędne są dokładniejsze badania w tym zakresie.

 

Praktyka

Co to jednak oznacza w praktyce? W teorii można bowiem mówić o sukcesie. Minister wyraża zgodę. Uprawnienie zostało jednak scedowane na poziom samorządów. Czy tam BOA dostanie pałki? Wydaje się, że tak. Władze lokalne znają dużo lepiej sytuację w gminach, są więc bardziej skłonne wydać ten środek przymusu służbom. Również policja w sytuacji, z której przestanie matkować BOA zwłaszcza w małych miastach, gdzie sama cierpi na niedobory kadrowe, będzie szczęśliwa z takiego rozwiązania. Wydaje się więc, iż w końcu BOA dostanie to, o co prosiło.