Problemy Polaków w holenderskim Gilze

Wystrzeliło go z samochodu

Wiele wskazuje na to, że nasi rodacy wplątali się w dość poważne problemy w Gilze. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią o policyjnym nalocie, narkotykach, broni i aresztowaniach.

Wydarzenia opisane poniżej miały miejsce 28 stycznia. Niemniej jednak, z racji na prowadzone śledztwo, informacje o nich pojawiły się z blisko tygodniowym opóźnieniem. 28 stycznia policja, prowadząc działania operacyjne, we współpracy z żandarmerią wojskową, postanowiła zatrzymać trzech podejrzanych mężczyzn. Aresztowanie to miało miejsce w jednym z leżących lekko na uboczu budynków przy Nerhoven w Gilze, niedaleko tamtejszej bazy lotniczej. Gdy śledczy wykonywali czynności służbowe względem trójki zatrzymanych, w oczy rzuciło im się wyposażenie nieruchomości. Z tego też względu zapadła decyzja o przyjrzeniu się bliżej zawartości posesji. Na miejsce ściągnięto dodatkowe oddziały żandarmerii i policji. Teren zabezpieczono i przystąpiono do akcji.

Ciekawe znaleziska

Prowadzone przeszukanie budynku już od samego początku wskazywało na to, iż był to przysłowiowy strzał w dziesiątkę. Najnowsze wiadomości z Holandii mówią, że stróżom prawa udało się odnaleźć dość spore ilości zarówno miękkich, jak i twardych narkotyków. Oprócz tego mundurowi znaleźli atrapy broni palnej, które są zakazane w Królestwie Niderlandów i wiatrówkę. Ta ostatnia nie jest zakazana, aczkolwiek z racji na jej budowę, mogła być mylona z karabinem snajperskim. Te ewidentnie nielegalne sprzęty to tylko część „fantów” odkrytych na posesji. Funkcjonariusze zgłosili jeszcze odnalezienie sześciu laptopów, wielu narzędzi elektrycznych, rowerów, skuterów oraz konsol i sprzętu audio.

Podwórko posesji również nie było wolne od niespodzianek. Śledczy zabezpieczyli na nim kilka pojazdów i przyczep campingowych.

Dziupla

Obecnie cały ten sprzęt został zarekwirowany. Policja musi ustalić bowiem, czy należał on do lokatorów, czy też lokacja przy Nerhoven to nic innego jak „dziupla” złodziei, w której to aresztowani trzymali zdobycze z włamań i kradzieży.

Polacy

Zastanawiające jest również to, że na terenie posesji bardzo szybko odnaleziono jeszcze ponad 10 innych osób. Ludzie ci nie wiedzieli, co się dzieje. Z niektórymi z nich oficerowie mieli nawet problem się porozumieć. Wkrótce okazało się, że są to migranci zarobkowi, przybyli z Europy Wschodniej, w tym z Polski. Gastarbeiterzy zostali wylegitymowani. Śledczy nie zdradzają dalszych informacji o ich losie. Nieoficjalne mówi się, że Polacy po prostu tam mieszkali i nie wiedzieli nic o szemranych interesach. Niestety po całej akcji musieli oni puścić zajmowane pomieszczenia. Burmistrz Gilze, powołując się na posiadane uprawnienia (ustawa Damocles), postanowił we wtorek 4 lutego, zamknąć posesje na okres trzech miesięcy. Zabudowania zostaną więc zaplombowane, a wstęp do nich będzie mieć tylko policja i śledczy.