Próba podpalenia z Polkami w tle
57-letni mężczyzna jest ścigany przez holenderską prokuraturę. Ta podejrzewa go o to, iż groził podpaleniem domu kobiety mieszkającej przy Vlierboomstraat w Hadze. Podejrzany miał oblać okna i drzwi nieruchomości kobiety benzyną. Mężczyznę, po tym jak sprawę zgłosiła przerażona ofiara, aresztowano. Czy to jednak faktycznie on chciał puścić dom przestraszonej ofiary z dymem?
Do zdarzenia doszło 4 maja tego roku. Wtedy to rzekomo podejrzany miał oblać wspomniane wyżej elementy budynku benzyną. Nie podpalił ich jednak. Będący w tym momencie w budynku świadek usłyszał jak mieszkaniec Hagi, po rozlaniu benzyny stwierdził, że gospodarza powinno się spalić. Cała ta sytuacja zaowocowała natychmiastowym wezwaniem policji i zatrzymaniem 57-latka. Człowiek ten wyszedł jednak po pewnym czasie na wolność, a w poniedziałek stanął przed sądem w Hadze. Tam zaprzeczył, jakoby oblał benzyną budynek.
Zagrożenie
Gospodyni jest przerażona całą sytuacją. Wskazuje, iż to nie pierwszy raz. Już w marcu groził kobiecie pożarem, później miał też wybić okno w jej domu od strony Vlierboomstraat. Majowe wydarzenia to zaś, jak mówi podejrzany, nie jego sprawka. Sęk jednak w tym, iż na znalezionej butelce, w której była benzyna, zabezpieczono DNA 57-latka, co stanowi bardzo mocny dowód przeciw niemu.
Obrona
Obrona w tej sytuacji zwróciła się do sądu o dodatkowe dochodzenie. Adwokat zignorował kwestie DNA i stwierdził, że być może ktoś inny rozlał paliwo na budynku. Prawnik wskazuje tu na Polki, które rzekomo miały też pojawiać się przed domem ofiary. Być może więc to one stoją za wszystkim. Na butelce bowiem znaleziono też ślady innych osób, nie tylko podejrzanego. Panie znad Wisły nie są zaś nieskazitelne, bo ponoć miały mieć przy sobie narkotyki. Tak przynajmniej uważa adwokat mężczyzny.
Rozpaczliwy apel
Adwokat poprosił również, by policja wszczęła dochodzenia mające na celu zabezpieczenie i analizę nagrań monitoringu z pobliskich stacji benzynowych. Uważa bowiem, iż sprawca mógł udać się tam napełnić butelkę benzyną. Sąd wysłuchał ten wniosek z niemałym zdziwieniem. Po czym natychmiast go odrzucił. Wskazał, iż nie wyobraża sobie, aby ktoś napełniał butelkę benzyną wprost z dystrybutora. Takie coś za bardzo rzuca się w oczy i o tym obsługa natychmiast powiadomiłaby policję. Prośba adwokata to więc tylko dokładnie pracy policji i niepotrzebne przeciąganie śledztwa. Co może być próbą gry na czas obrony.
W efekcie, jak wspomnieliśmy, wniosek przepadł, a sąd zamierza przesłuchać tylko świadków przed rozpoczęciem procesu merytorycznego.
Kiedy ten się rozpocznie? Daty jeszcze nie ustalono. Nie przekazano też kim są owi świadkowie. Czyżby chodziło o wspomniane przez adwokata Polki? Nie wiadomo.
Źródło: AD.nl