Pracownik potrzebny od zaraz praca w supermarketach
Setki wakatów możliwych również do obsadzenia przez polskich pracowników w Królestwie Niderlandów. Wolne miejsca pracy czekają w sektorze usług dostawczych. Nie chodzi tu jednak o firmy kurierskie czy transport międzynarodowy, a o supermarkety. Sklepy te w obecnej sytuacji poszukują na już dziesiątek kierowców, którzy będą rozwozić zamówienia spożywcze składane on-line.
Masło i chleb z internetu
Epidemia koronawirusa sprawiła, iż życie codzienne w Holandii mocno się zmieniło. Obostrzenia wystosowane przez władze spowodowały, że zwykły dzień dla przeciętnego Holendra wygląda zupełnie inaczej. Pobudka, szybki prysznic, śniadanie i przejście do pokoju, by rozpocząć pracę zdalną lub pozostaje w domu na skutek np. przeziębienia i zaleceń władz. Ludzie więc znacznie rzadziej wyjeżdżają do miasta. Jeśli jednak już jadą, nie każdy chce wchodzić do sklepu. Pomimo wprowadzenia surowych restrykcji, to placówki handlowe nadal są miejscem, gdzie spotyka się wiele ludzi, więc i o ewentualne zakażenia nietrudno.
Coś jednak jeść trzeba. Obecnie, w tym względzie, nie można zbytnio liczyć na restauracje. Większość z nich jest zamknięta, a te, które oferują jedzenie na wynos, nie zawsze trafiają w gusta konsumenta. Zresztą nawet bogaci Holendrzy nie mogą pozwolić sobie codziennie na śniadanie, obiad i kolację w restauracji. W domu więc musi być chleb, bułki i wędlina. By je jednak kupić, coraz więcej mieszkańców Niderlandów, zamiast udać się do sklepu, odpala komputer lub używa aplikacji w internecie i dokonuje wirtualnych zakupów.
Pełne ręce roboty
Wzrost zakupów przez internet odnotowało wiele supermarketów. Coop i Albert Heijn meldują o pięciokrotnym wzroście popytu. Picnic, który już przed epidemią promował dowozy towarów do domów, odnotował obroty wyższe o 300%. Analitycy Jumbo mówią zaś o wzroście obrotów o połowę. W tym momencie ilość zamówień jest tak duża, że niektórzy konsumenci zmuszeni są czekać nawet kilka dni na to, by ich wirtualny koszyk już całkowicie realnie pojawił się przed ich drzwiami. To zaś irytuje odbiorców, którzy na swój chleb mleko i bułki będą musieli czekać kilka dni. Dochodzi więc do porzucania koszyków czy anulowania zamówień. To zaś oznacza straty dla sprzedawców.
Dodatkowe ręce do pracy
Wszystko to sprawiło, iż niderlandzkie supermarkety poszukują nowych rąk do pracy. Tyczy się to zarówno ludzi, którzy będą kompletować zamówienia interneowcyh klientów jak i osób, które później takowe paczki będą rozwozić do odbiorców. Ponadto wielkie sieci supermarketów stale poszukują również bardziej „klasycznych”, sklepowych pracowników.