Pożar sprawił iż zawalił się blok mieszkalny w Amsterdamie

Domy płoną przez rowery elektryczne

W niedzielny poranek w ogniu stanął kompleks mieszkalny w Amsterdamie. Ogień był na tyle silny, iż doprowadził on do zawalenia się części budynku. Żywioł udało opanować się dopiero po pięciu godzinach. Nikt nie został ranny. Policja aresztowała jedną osobę. Funkcjonariusze podejrzewają, iż ogień był skutkiem podpalenia.

Pożar w „bloku startowym” Riekerhaven na Voetbalstraat w Slotervaart wybuchł o godzinie 8:30. Z racji tego, iż ogień bardzo szybko się rozprzestrzeniał zapadła decyzja o ewakuacji 135 mieszkańców budynku. Ludzie z niespalonych mieszkań mogli wrócić do nich dopiero w niedzielę wieczorem, po sprawdzeniu wytrzymałości konstrukcji reszty segmentów kompleksu. Straty są tak duże, iż strażacy nie są jeszcze w stanie dokładnie określić, ile mieszkań nadaje się do całkowitego remontu. Początkowe informacje wskazywały, iż w ogień sięgnął 75 mieszkań. Strażakom zaś udało się uchronić 60. Pytanie jednak, ile z owych 60 nie ucierpiało przez zalanie.

Brak rannych

Początkowo strażacy informowali, iż na skutek pożaru poparzona została jedna osoba. Szybko jednak okazało się, iż jest to nieprawdziwa informacja i nastąpiło oficjalne dementi. Prawdą jest jednak, iż przybyłe na miejsce pogotowie przebadało sześcioro lokatorów, którzy podtruli się lekko dymem. Ich stan był jednak na tyle dobry, że żadne z nich nie wymagało dalszej pomocy medycznej.

Blok startowy

Czym jest ów „blok startowy”? To budynek, w którym znajduje się zespół apartamentów, a właściwie małych mieszkań przeznaczonych dla młodych uchodźców, którzy otrzymali niedawno pozwolenie na pobyt. Mieszkają również w nim młodzi ludzie z Holandii, którzy chcieli przenieść się na swoje. Kompleks ten jest modułowy. Składa się z mieszkań złożonych z odpowiednio wyciętych, ocieplonych i urządzonych kontenerów. To pozwala łatwo stawiać, rozbudowywać i modyfikować takie konstrukcje dopasowując je do aktualnych potrzeb. Projekty tego typu są relatywnie tanie, wygodne (wewnątrz trudno stwierdzić, iż jest to kontener), a przede wszystkim szybkie i łatwe w postawieniu.

 

Stracili wszystko

Obecnie w najgorszej sytuacji są ludzie, którzy mieszkali w zawalonej części budynku. Część z nich wskazuje, iż pozostali dosłownie z niczym. Niektórzy ewakuowali się tak szybko, że nie zabrali ze sobą ani telefonu, ani portfela, ani dokumentów.

Aresztowanie

Jak wspomnieliśmy wyżej, policja aresztowała 27-letniego mężczyznę. Funkcjonariusze wskazują, iż może on mieć coś wspólnego z pożarem. Możliwe, iż w ręce stróżów prawa wpadł podpalacz. Czy jednak jest to faktycznie człowiek odpowiedzialny za tragedie wielu mieszkańców budynku w stolicy? Odpowiedź na to musi dać rozpoczęte dochodzenie.

 

Źródło:  Ad.nl