Pożądanie, odkurzacz i pomidory
Miłość nie wybiera. 31-letni Mateusz B., liczył na upojną noc z pewną piękną kobietą. Pojawił się jednak pewien problem. Polak miał szansę na spełnienie swoich marzeń i fantazji pod warunkiem, iż kupiłby jej odkurzacz. Niestety z finansami było u niego krucho. Postanowił więc przekleić kod kreskowy z pomidorów na odkurzacz w Albert Hein i iść z nim do kasy samoobsługowej.
Promocja ta, podobnie jak innemu naszemu rodakowi kupującemu frytkownicę, nie wyszła. Nowe kasy samoobsługowe oprócz bowiem kodu sprawdzają również wagę produktu, a niektóre mają nawet wbudowane kamery, które podnoszą alarm, gdy wygląd produktu diametralnie nie zgadza się z tym jakiego dotyczy kod kreskowy. Gdy zaś te systemy zawiodą, zawsze jest jeszcze czujne oko pracownika lub ochroniarza. Z racji zaś, iż pomidor nie przypomina odkurzacza i kosztuje on jedynie 2,52 euro, a nie 172 Polak bardzo szybko wpadł. W efekcie za wydarzenia mające miejsce 16 grudnia ubiegłego roku nasz rodak stanął przed sądem.
Zaradna kobieta
Jego zeznania przed wymiarem sprawiedliwości były dość nieoczekiwane. Polak stwierdził, iż spotkał przepiękną kobietę i chciał z nią zgrzeszyć. Wiele wskazywało na to, iż amory tego urodzonego nad Wisłą mężczyzny zakończą się sukcesem. Był jednak pewien problem. Jak zeznał, kobieta najpierw chciała odkurzacz.
Proza życia
Sytuacja ta dość mocno przybiła naszego rodaka. Mężczyzny nie było bowiem stać na ten sprzęt AGD. "Romeo" rozmyślał co zrobić, błąkając się po supermarkecie w Gouda. Nagle go olśniło. Wziął kilka kiść pomidorów i zważył je, dzięki temu otrzymał naklejkę z kodem i wagą. Później ruszył do miejsca z AGD, zabrał odkurzacz, odłożył pomidory, a naklejkę z ich kodem kreskowym przekleił na karton urządzenia, gdzie znajdowała się jego cenówka.
Nieudana promocja
Z takim odkurzaczem udał się do kasy samoobsługowej, tam o dziwo zeskanował odkurzacz-pomidory i zapłacił za niego. Ani waga, ani kamera nie stwierdziła, iż jest coś nie tak. Mężczyzna miał już nawet paragon, by otworzyć bramkę i wyjść ze sklepu, ale wtedy wpadł w ręce ochrony.
Problemy
Prowadzący sprawę prokurator stwierdził: „Oszukał Pan sieć sklepów Albert Heijn, podając fałszywe informacje. (…) Wyglądało to tak, jakby Pan płacił za odkurzacz, ale w rzeczywistości zapłacił Pan tylko za pęczek pomidorów”. To, co zrobił więc pełny chuci podejrzany, było nie kradzieżą, a oszustwem. To drugie zaś jest cięższym przestępstwem w kodeksie karnym. To jednak nie był jedyny problem zatrzymanego. Podczas procesu okazało się bowiem, iż już kiedyś próbował wynosić rzeczy ze sklepów bez płacenia, a nawet napadł na żonę. Jego kartoteka była naprawdę spora, co zauważył sąd, ale nie tylko on.
Żona
Podczas procesu Polaka głos na sali rozpraw zabrała również jego żona, z którą ma dwóch synków. Ci zresztą również pojawili się w sądzie. Kobieta podczas procesu nie przebierała w słowach. „Jesteś szalony, że to robisz, musisz na siebie zarabiać, jesteś głupi” – powiedziała nie tyle do sądu co wprost do ojca swoich dzieci. Mężczyzna nie miał wyjścia. Przyznał się do wszystkiego, przeprosił, poprosił nawet o karę grzywny i prac społecznych, by nie stracić pracy. Sąd wydając wyrok, nieco się do owej prośby przychylił, skazując mężczyznę na karę w wysokości 750 euro, płatną w pięciu ratach.
Wymiar sprawiedliwości nie wnikał, czy ową piękną kobietą, dla której postanowił zdobyć odkurzacz, była matka jego dzieci, czy jakaś inna pani. Można się jednak domyślać, iż kobieta, z którą był w sądzie, zna prawdę lub wyciągnie z niego ową prawdę. Możliwe więc, iż wyrok to nie koniec kłopotów 31-latka.
Źródło: AD.nl