Polskie auto przystrojone jak na paradę
Od kilku dni mieszkańcy Waardenburga mogą podziwiać pięknie przystrojone auto - czerwone Peugeot Partner. Na aucie opatrzonym polskimi tablicami rejestracyjnymi zawisły chorągiewki i baloniki. Pojazd wygląda więc tak, jakby miał zaraz wziąć udział w karnawałowej paradzie. Czemu nasz rodak tak przystroił samochód? Nie tego nie zrobił Polak, a właścicielka domu, przed którym owe cztery kółka są zaparkowane. Holenderka robi bowiem wszystko, by pozbyć się samochodu z podjazdu.
Polak zaparkował
Cała historia zaczęła się cztery tygodnie temu. Wtedy to do drzwi jednej z gospodyń w Waardenburgu zadzwonił dzwonek. Gdy kobieta je otwarła, zobaczyła przed sobą mężczyznę z linką w ręku. Człowiek ten przekazał gospodyni, iż w jego samochodzie popsuł się hamulec. Gość powiedział, iż w takim stanie nie może jechać autem i chciałby poprosić gospodynię o to, czy nie mógłby na kilka godzin zostawić swojego auta u niej przed domem. Kobieta nie widziała w tym nic złego. Awarie się przytrafiają, a brak hamulców to faktycznie duży problem więc wyraziła zgodę. Polak podziękował i poszedł.
Karetka
Czy Polak zostawił auto i zniknął? Nie. Jak wskazuje gospodyni, pozostał przy aucie, ale w sposób, którego kobieta się nie spodziewała. Polak początkowo zniknął, ale wrócił do auta, bynajmniej jednak nie po to, by go naprawić. Mężczyzna nocował we francuskim pojeździe. Jak przekazali sąsiedzi kobiety, pewnego dnia (gdy akurat jej nie było w domu), okoliczni mieszkańcy wezwali karetkę, bo bali się, iż Polak zamarzł w samochodzie. Miał bowiem leżeć w zimnym pojeździe w nocy, a nad ranem nie reagować na przechodniów. Ratownicy po zbadaniu mężczyzny zdecydowali się zabrać go do szpitala. Wtedy to widziano go po raz ostatni.
Ma dość
Jak mówi dziennikarzom AD gospodyni, najprawdopodobniej za Polakiem stoi bardzo przygnębiająca, smutna historia, być może dotycząca zwolnienia i bezdomności. Holenderka współczuje migrantowi, ale w końcu chciałaby się pozbyć jego samochodu. Ten bowiem stanowi duży problem.
Kłopoty
Nie chodzi tu bynajmniej o to, iż auto psuje widok z okna. Droga pod domem holenderki jest wąska, a samochód stoi tak, iż zasłania zakręt. Jak mówi gospodyni, wielu kierowców prosiło, by przestawiła auto. Zgłaszali się również do niej śmieciarze czy kierowcy firm transportowych. Ona jednak nie może nic zrobić. Auto blokuje więc ruch i może być przyczyną wypadku.
Działania
Holenderka zgłosiła więc sprawę na policję, ta jednak odbiła piłeczkę i wysłała kobietę do gminy. Ona faktycznie zareagowała. Następnego dnia do kobiety przyszli oficerowie BOA: „Byli bardzo mili, wysłuchali mnie i obejrzeli samochód. Notatka została umieszczona pod wycieraczkami, ale to było wszystko, co mogli zrobić w tym czasie. To było ponad trzy tygodnie temu” – powiedziała dziennikarzom AD gospodyni. Nic się od tego momentu nie stało. Kobieta więc, zamiast płakać, czy złorzeczyć postanowiła obśmiać całą sytuację. Dlatego też na aucie pojawiły się serpentyny, baloniki i chorągiewki. Auto przykuwa teraz uwagę i o to kobiecie chodziło. Liczy, iż dzięki temu o pojeździe zacznie się mówić i gmina coś z nim zrobi.
Kierowca znany
Zapytani o sprawę pojazdu gminni urzędnicy wskazują, iż wiedzą o wszystkim. Zapewniają również, iż są w kontakcie z właścicielem, wobec którego zostały już podjęte pewne kroki. Samorządowcy przekazali, iż auto zostanie wkrótce usunięte przez polskiego kierowcę, jeśli tak się nie stanie zrobią to urzędnicy. Jak jednak wskazuje gospodyni, jakoś nie chce się jej w to wierzyć. Auto bowiem jak stało, tak stoi.
Źródło: AD.nl