Policja wypowiada wojnę użytkownikom smartfonów za kółkiem
Polacy podróżujący po holenderskich drogach powinni bacznie się pilnować, by podczas jazdy nie korzystać ze swoich smartfonów. Niderlandzkie organy ścigania wydały im bowiem wojnę i surowo karzą każdego, kto podczas jazdy sięga po telefon.
Do tego, że wielkie zagrożenie płynie z korzystania podczas jazdy z telefonu komórkowego, tabletu nie trzeba nikogo przekonywać. Spoglądanie w mały ekran urządzenia, czy pisanie sms powoduje tysiące wypadków każdego roku zarówno na polskich, jak i holenderskich drogach. Policja od lat stara się mniej lub bardziej skutecznie walczyć z tą plagą. Teraz jednak dzięki najnowszym zdobyczom techniki, holenderska drogówka ma w końcu sprzęt, który pozwoli skutecznie ukrócić esemesowe pogaduszki kierowców.
Jakiś czas temu, na łamach naszej strony, pisaliśmy o specjalnych bagażnikach dachowych lub rowerowych skrywających kamery, pozwalające funkcjonariuszom w nieoznakowanych radiowozach sprawdzać, czy przejeżdżający obok kierowcy nie korzystają ze smartfonu umieszczonego na kolanach lub siedzeniu pasażera. Działania te przynosiły bardzo pożądane efekty, niemniej jednak wiązały się ze stałym monitoringiem obrazów przez funkcjonariuszy i było niejako tylko dodatkiem do głównych zadań policjantów w nieoznakowanych radiowozach.
Policja zyskuje nowy oręż w walce z użytkownikami smartfonów za kółkiem.
Nowa „zabawka”
Obecnie zakończyły się jednak testy nowego urządzenia, które trafi od 1 lipca, do wielu jednostek policji, na terenie całego kraju. Rozwój technologii pozwolił na powstanie specjalnego fotoradaru. Urządzenie to jednak nie będzie mierzyć prędkości poruszających się pojazdów. Jego zadaniem będzie zaglądanie do kabin podróżujących celem sprawdzenia, czy kierowca nie korzysta ze smartfonu. Urządzenia tego tupu będę montowane na specjalnych wysięgnikach lub na znakach drogowych, wiaduktach, z których czujne oko obiektywu będzie wyłapywało wszystkich łamiących przepisy.
Zaawansowane algorytmy
Potęgą tego urządzenia nie jest jednak doskonały aparat, a najnowsze oprogramowanie. To właśnie ono będzie na żywo monitorować obraz, dokonując tysięcy obliczeń na sekundę i sprawdzając, czy kierowca trzyma w rękach kanapkę, pusze z napojem, paczkę chusteczek higienicznych czy telefon. Gdy algorytmy dopasują kształt do takiego, jaki ma smartpfone, kierowcy zostanie zrobione zdjęcie, a może nawet zdjęcia. Jedno, na którym widać, jak posługuje się urządzeniem, a drugie z widoczną twarzą tak by można było rozpoznać kierowcę.
Mandaty sięgające blisko 250 euro za korzystanie z telefonu, bez zestawu głośnomówiącego, za kierownicą
System nie jest nieomylny
Zaawansowane algorytmy systemu nie są jednak nieomylne i w momencie, w którym foto pułapka, nazywana po holendersku Flitsapparatuur, będzie monitorować dziennie dziesiątki tysięcy pojazdów, mogą jej się zdarzyć błędy. Dlatego też każde wykonane przez urządzenie zdjęcie, będzie sprawdzane przez funkcjonariusza. Pozwoli to nie tylko wyłapać ewentualne błędy, w których to np. jako telefon zostanie potraktowany czarny futerał na okulary, ale również dopracować algorytm by w przyszłości nie dokonywał takich pomyłek. Jeśli zaś weryfikacja dokonana przez policje przebiegnie pozytywnie i na zdjęciu faktycznie znajdzie się telefon, to wtedy kierowca może liczyć się z mandatem sięgającym blisko 250 euro. Nic nie stoi jednak na przeszkodzie, by kwota ta była jeszcze wyższa, ponieważ urządzenia te mogą działać w parze z klasycznymi drogowymi fotoradarami, mierząc również prędkość pojazdu.