Polak zderzył się z motocyklistą i uciekł z miejsca wypadku
Motocyklista widział, że to się źle skończy. Kierowca jednośladu chciał zjechać z Kloosterstraat w Kerkdriel na pobocze, ale nie udało mu się to. Nie było więc możliwości uniknięcia zderzenia. Na wąskiej grobli doszło do wypadku, w którym jednoślad uderzył w bok samochodu osobowego. Z auta po wypadku wysiadł 34-letni Polak. Mężczyzna zapytał się motocyklisty czy nic się nie stało, ale zaraz potem uciekł, gdy zobaczył dwóch inny nadjeżdżających motocyklistów.
Mimo, iż to motocykl uderzył w pojazd Polaka, to jednak nasz rodak był winny tego wypadku. Tego październikowego dnia nie ustąpił bowiem pierwszeństwa przejazdu osobie na jednośladzie. To było jego pierwsze wykroczenie. Później zaś nie powinien zostawić poszkodowanego samego, obojętnie jak groźnie nie wyglądali jego nadjeżdżający towarzysze. To właśnie ponoć ich miał przestraszyć się przybysz znad Wisły i odjechać, popełniając tym samym przestępstwo, jakim jest ucieczka z miejsca wypadku.
Żądania prokuratury
Za to co zrobił nasz 34-letni rodak, prokurator domaga się dla migranta, który mieszka obecnie w Niemczech kary w wysokości 2000 euro grzywny, a także zakazu prowadzenia pojazdów przez pół roku. Jak do sprawy podejdzie sąd i jaka jest linia obrony Polaka?
Nie zjawił się on jeszcze na rozprawie, by zaprezentować swoją wersję zdarzeń. Jedyne jego wyjaśnienia to te, których udzielił policji. Stwierdził wtedy, iż motocyklista jechali bardzo szybko i go nie zauważył. Po wypadku zatrzymał się i zapytał poszkodowanego kierowcę czy nie potrzebuje pomocy. Gdy jednak zobaczył dwóch jego nadjeżdżających kolegów, wpadł w panikę. Wydawało mu się, iż chcą zrobić mu krzywdę za to co się stało. Bał się też, iż jeszcze coś złego mogą zrobić z samochodem, który nie należał do niego. Dlatego też bojąc się o swoje zdrowie i nieswoje mienie uciekł.
Ofiara
Niejako okolicznością łagodzącą w tej sytuacji był stan ofiary. 34-latek nie zostawił motocyklisty umierającego. Ten bowiem miał złamany nadgarstek, stłuczony kciuk i plecy. Jego stan nie zagrażał więc życiu i zdrowiu. Mimo to jednak prokurator mówił podczas procesu o „poważnym błędzie drogowym”, który może nie był celowy, ale sprawił, iż motocyklista przez 2 miesiące przebywał na L4. Dlatego też chce, by sąd skazał Polaka za lekkomyślną jazdę i co dość znaczące nie za typową ucieczkę z miejsca wypadku, a ucieczkę bez pozostawienia swoich danych. Prokurator wziął bowiem pod uwagę to, iż prowadzący pojazd mężczyzna wysiadł i zapytał się, jak się czuje motocyklista.
Kara
W normalnej sytuacji za to co się stało, Polak powinien usłyszeć karę 120 godzin prac społecznych. Nie mieszka on jednak w Holandii, więc oskarżyciel chce, by zmieniono ją na karę grzywny w wysokości 2000 euro i czasowy zakaz prowadzenia pojazdów.
Jak do sprawy podejdzie sąd? Wyrok 25 czerwca.
Źródło: AD.nl