Polak skazany na 30 miesięcy więzienia
To była sylwestrowa noc z 2018 na 2019. Nasz rodak wczesnym rankiem, 1 stycznia potrącił na Sottegemstraat w Vlissingen 24-letniego rowerzystę. Pomimo wypadku nawet nie zatrzymał się, by wezwać pomoc. Pojechał dalej. Nie ujechał jednak zbyt daleko. Chwilę później rozbił swój samochód na Burgemeester van Woelderlaan. Polak został poważnie ranny. Jego ofiara zmarła na skutek odniesionych ran.
Polak trafił do szpitala. Wkrótce dowiedział się, iż jest on skarżony o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, nieudzielenie pomocy jego ofierze i ucieczkę z miejsca wypadku. Policja i prokuratura połączyła bowiem sprawę potrącenia rowerzysty i groźnej kolizji naszego rodaka. Chociaż 38-letni migrant znad Wisły zaprzeczał, iż miał jakikolwiek związek ze śmiercią cyklisty, oskarżyciel był innego zdania.
Polak sprzedaje auto
W toku postępowania dowodowego prokuratura zebrała bowiem zeznania świadków, nagrania z kamer, które wskazywały na to, iż auto naszego rodaka faktycznie było tej feralnej nocy na obu ulicach. Ponadto dowody zabezpieczone na miejscu obu wypadków wskazują również, iż chodzi o samochód Polaka.
34-latek jednak cięgle zaprzecza. Na jednym z posiedzeń sądu miał zeznać, iż nawet jeśli to był jego pojazd, to nie on go prowadził. Robiła to inna osoba, która podobno zamierzała go kupić i była to jedna z jazd próbnych. On sam zaś nic nie pamięta z tej feralnej nocy.
Wyrok
Prokuratura jednak nie dała wiary tym wyjaśnieniom. W linie obrony o innym kierowcy nie uwierzył również sąd. Jeśli faktycznie Polak był tylko pasażerem, gdzie zniknął kierowca? Nikt go nie widział. Ponadto Polak, jeśli chciał sprzedać samochód, powinien wiedzieć komu. Kto zresztą organizuje jazdy testowe sylwestrowej nocy. W zaistniałej sytuacji wymiar sprawiedliwości przychylił się do wniosku prokuratury i uznał Polaka winnego potrącenia i ucieczki z miejsca wypadku. 38-latek został skazany na 30 miesięcy więzienia. Jest to wyrok tożsamy z karą, jakiej domagał się oskarżyciel. Ponadto nasz rodak stracił prawo jazdy na 5 lat, a jego samochód został zarekwirowany.
Skazany przebywał w zakładzie karnym od początku października, kiedy to został aresztowany. To zaś oznacza, iż od wymierzonej kary może sobie odjąć już prawie siedem i pół miesiąca odsiadki.
Na chwilę obecną nie wiadomo jeszcze, czy Polak złoży apelację.