Polak postanowił wyładować swoją frustrację

W środę sąd w Dordrechcie skazał naszego rodaka na karę 5000 euro grzywny i 80 dni więzienia. Co zrobił Polak? 26-letni Łukasz W. postanowił się nieco wyżyć i odreagować stres i frustrację, która narastała w nim od dłuższego czasu.

Tego lata w nocy 31 sierpnia 26-mężczyzna rodem z Polski postanowił odreagować frustrację, która zbierała w nim od dłuższego czasu. Przeszedł się więc ulicami Land van Valk (w tym na Crayensteynstraat), Weedeweg, Twintighoevenweg i Dubbeldamseweg Zuid w dzielnicy Land van Valk w Dordrechcie. Podczas tego nocnego spaceru używając młotka, kija lub innego narzędzia demolował samochody. W sumie uszkodził 26 pojazdów, wybijając im reflektory lub niszcząc lusterka. Być może zniszczenia byłyby większe, gdyby nie lokalna społeczność. Mieszkańcy, słysząc hałasy na ulicy, zaczęli podążać za mężczyzną i powiadomili policję. Funkcjonariuszom po dłuższej chwili, udało się aresztować 26-latka w okolicznych krzakach. Podczas akcji niezastąpiony okazał się psi nos, który pomógł namierzyć podejrzanego. Polak trafił do aresztu.

 

Proces

Jak mężczyzna przyznał przed sądem, to wszystko miało miejsce, ponieważ chciał wyładować swoją frustrację. Zeznał, iż był w szoku. Stracił pracę i dach nad głową. Został zmuszony do życia w namiocie. Spotkał innych bezdomnych, którzy mieli na niego zły wpływ. Początkowo stwierdził, iż praktycznie nic nie pamięta z tego wieczoru, ponieważ był pod wpływem kratomu. Obecność mężczyzny w okolicy była zaś przypadkowa, o czym miało świadczyć to, iż przy zatrzymanym nie znaleziono narzędzia przestępstwa.

Z czasem jednak Polak zmienił zdanie. Miało to miejsce między innymi, gdy sąd zaczął podliczać szkody, jakich dopuścił się Łukasz W. Okazuje się, iż za frustrację trzeba będzie drogo zapłacić. Z 26 poszkodowanych 16 zgłosiło roszczenia w stosunku do sprawcy. Niektóre z nich opiewały na kwotę kilkudziesięciu euro. Inne były liczone w setkach i tysiącach. Polak w kilku przypadkach nie krył zdziwienia, zastanawiając się, jak to może być tak drogie, skoro zniszczył tylko tylny reflektor czy lusterko. Niemniej jednak zapewnił, iż jest gotów spłacić wyrządzone szkody.

 

Wandal

Prokurator, podsumowując wszystkie zarzuty dla 26-latka, zażądał by Polak za swoją frustrację spędził w zakładzie karnym 80 dni i zapłacił poszkodowanym w sumie 5000 euro. W. niejako przystał na taki rozwój wypadków. Dodał również, iż po wyjściu na wolność chce jak najszybciej wrócić do Polski, by tam znaleźć pracę i zacząć w ratach spłacać Holendrów. Do tego zostały zaś już tylko dni. Polak bowiem znajdował się w areszcie od czasu złapania. Przesiedział więc już ponad dwa miesiące, czas ten zaś wlicza się do czasu odsiadki.