Oszukiwali Polaków w Holandii stanęli przed sądem
To jedna z tych wiadomości dla Polaków w Holandii, która wielu na pewno wprowadzi w dobry nastrój. Niderlandzka prokuratura zajęła się dwiema agencjami zatrudnienia, które oferowały pracę naszym obywatelom.
Polacy w Holandii to często ludzie od brudnej roboty. Wielu z nas wyjeżdża tam zarobić, a jak wiadomo, Polak żadnej pracy się nie boi. Dlatego też nasi obywatele znajdują zatrudnienie często tam, gdzie nikt inny nie chce pracować. Dotyczy to również pracy na farmach czy w szklarniach, gdzie ciężkie warunki po prostu przerażają Holendrów, Turków czy Marokańczyków. Pracujemy więc zgodnie z zasadą: żadna paca nie hańbi. Niestety przy pierwszej wypłacie okazuje się, iż czasem hańbiące jest wynagrodzenie. Historia oraz prokuratura, policja, jak i sami pracownicy znają dziesiątki spraw, w których w teorii dobrze płatna praca w krainie tulipanów pozwalała w rzeczywistości egzystować na granicy ubóstwa. Na miejscu okazywało się bowiem, że darmowe mieszkanie wcale nie jest darmowe, a z wypłaty należy odliczyć koszty mediów, ubezpieczenia, transportu do firmy itp. W rezultacie z kwoty, jaka kusiła w ojczyźnie, Polacy w Holandii otrzymują tylko pewien procent.
Grupy ryzyka
Sytuacja tego typu może zdarzyć się w praktycznie każdej branży i dziedzinie gospodarki. Ludzie, którzy chcą wykorzystać obcokrajowców, są wszędzie. Jak jednak wskazują napływające na przestrzeni lat informacje z Holandii, sytuacja taka ma miejsce najczęściej przy prostych pracach. Chodzi bowiem o to, iż człowiek niewykształcony, nieznający języka niderlandzkiego ani angielskiego, najęty do takiej roboty nie będzie w stanie poskarżyć się odpowiednim organom państwa, ani też wykłócać się z szefem o swoje. Wiele więc tego typu przypadków pojawia się np. w rolnictwie i szklarniach.
Wszystko zostaje w rodzinie
Tak właśnie było w sprawie, którą obecnie zajmuje się prokuratura w Holandii. Ojciec i syn prowadzili dwie agencje zatrudnienia, które poszukiwały pracowników z Polski do kompleksu ogrodniczego w Westland. Zatrudnieni przez tych ludzi pracownicy otrzymywali również pieniądze od agencji pośrednictwa. Firma ogrodnicza rozliczała się bowiem właśnie z agencją zatrudnienia, a nie płaciła bezpośrednio pracownikom.
Polacy w Holandii nie otrzymywali jednak wypłaty takiej jaką „na głowę” przekazywał ogrodnik. Przedsiębiorcza rodzina manipulowała przy paragonach oraz kwestiach administracyjnych zatrudnianego personelu. Dzięki temu nasi rodacy, nie mówiący po holendersku, otrzymywali zaniżone wynagrodzenie.
Brakująca wypłata
Co więc w takim razie działo się z brakującą częścią wypłaty, którą mieli otrzymać Polacy pracujący w holenderskich szklarniach? Środki te lądowały na kontach członków rodziny, dzięki czemu syn, ojciec i matka żyli w dostatku. To jednak nie wszystko. Część wypłat naszych rodaków to było dla Holendrów za mało. Dlatego też matka i ojciec występowali po zasiłki do holenderskich organizacji pomocowych, z racji tego, iż oficjalnie zarabiali tylko ułamek tej kwoty, która wpływała na ich konta. W efekcie przez wiele lat nie tylko okradali Polaków, ale i wyłudzili od Królestwa Niderlandów tysiące euro.
Prokuratura nie podaje oficjalnie nazwy nieuczciwej firmy, ani jej adresu (formalnie są bowiem nadal niewinni). Oskarżyciele domagają się jednak dla całej trójki 24 miesięcy bezwzględnego więzienia za fałszerstwa i oszustwa związane z korzyściami względem Polaków w Holandii.
Chcesz poznać więcej informacji z Holandii, odwiedź naszą stronę główną.