Nasz rodak, przez oszustwo na rulon, stracił zarobione w Holandii pieniądze
Nasz rodak po wielu miesiącach pracy wracał z Holandii do ojczyzny. Wiózł ze sobą zarobione pieniądze, które przed wyjazdem podjął z konta w Niderlandach. Do domu ich jednak nie przywiózł. Gdy w drodze powrotnej wysiadł z autobusu na jednym z przystanków, aby zapalić, padł ofiarą oszustwa „na rulon” i stracił gotówkę.
Polowanie na pracowników migrujących
Z oszustwa na rulon korzystają najczęściej przestępcy polujący na pracowników migrujących wracających z Królestwa Niderlandów lub Niemiec. Przestępcy wiedzą bowiem, że aby uniknąć niekorzystnego przewalutowania, jakie oferują polskie banki, wielu gastarbeiterów wyciąga ostatniego dnia z zagranicznych kont wszystkie zarobione pieniądze. Wiedzą też, iż kierowcy autokarów, którymi wracają pracownicy, zwyczajowo zatrzymują się na przerwę na granicy. Podczas właśnie tego krótkiego postoju do akcji wchodzą oszuści.
Zwykła rozmowa
Tak też było tu z naszym bohaterem, który wracał na Dolny Śląsk. Mężczyzna miał w portfelu tysiące euro i z owym portfelem się nie rozstawał. Podczas postoju na niemiecko-polskiej granicy postanowił jednak wysiąść, by rozprostować nogi i zapalić. Wtedy to podeszła do niego nieznana osoba i zaczęła zwykłą rozmowę.
Pieniądze
Small talk był wyjątkowo krótki, trwał tyle, co wypalenie jednego papierosa, po którym Polak, pożegnał się i udał w kierunku autobusu. Po chwili jednak zauważył, iż nieznajomy podnosi z ziemi plik pieniędzy, macha nim do pasażera, wskazując, iż ktoś je musiał zgubić i zaprasza nieświadomą niczego ofiarę na stronę.
Drugi oszust
Gdy ofiara rozmawiała z przypadkowo spotkaną osobą, do dwójki tej podszedł jeszcze jeden człowiek. Ten wskazał, iż rzekomo widział, jak podnieśli oni jego pieniądze, które chwilę wcześniej zgubił. Doszło do małej awantury, podczas której potencjalnie okradziony chciał sprawdzić portfele znalazców.
„Wówczas do akcji wkroczył drugi oszust, który stwierdził, że ktoś ukradł mu pieniądze, on je rozpoznał i kazał okazać gotówkę. Pokrzywdzony pokazywał portfel. W trakcie jego przeglądania, korzystając z nieuwagi pokrzywdzonego, sprawca podmienił banknoty euro na takie, które nie były środkiem płatniczym” - relacjonuje całe zdarzenie nadkomisarz Aneta Berestecka z KPP w Żarach.
Powrót do domu
Finalnie całe zamieszanie nie odbiło się jakoś na podróżnym. Polak wrócił do autobusu i pojechał dalej w drogę. Dopiero kilkadziesiąt kilometrów później, gdy postanowił zajrzeć do portfela, zorientował się, iż padł ofiarą kradzieży i oszustwa. Podczas tej całej awantury i okazania portfela podmieniono mu bowiem prawdziwe banknoty na fałszywki. W efekcie Polak stracił kilkanaście tysięcy złotych.
Jaki płynie z tego wniosek? Trzeba uważać. Wiele rzeczy jest zbyt pięknych, by były one prawdziwe. Gdy ktoś chce się z Państwem nagle podzielić grubym plikiem banknotów, coś jest najprawdopodobniej nie tak. Pokazywanie lub przekazywanie komuś swojego portfela wypchanego pieniędzmi też nie należy do najroztropniejszych posunięć.
Źródło: o2.pl
Źródło: lubuska.policja.gov.pl