Napad na salon Apple w Amsterdamie, przestępca bierze zakładników
Wczoraj w Holandii doszło do napadu na salon Apple w Amsterdamie. Chociaż we wtorek wszystkie niderlandzkie media były skupione wokół tego co dzieje się na Ukrainie, tak wydarzenia ze stolicy natychmiast przesunęły wojnę na drugi plan. Nie był to bowiem zwykły złodziej, a przestępca biorący zakładników.
We wtorkowe popołudnie, około godziny 17:30, do salonu Apple Store na Leidseplein w Amsterdamie wdarł się uzbrojony napastnik, którego twarz zakrywała kominiarka. Mężczyzna, wymachując bronią, natychmiast wziął zakładnika spośród klientów i personelu sklepu. Pechowy klient został złapany, przyciągnięty do przestępcy i wzięty na muszkę, jako żywa tarcza. W tym czasie pozostałym zgromadzonym w sklepie udało się czmychnąć lub ukryć. Przerażeni ludzie zaszyli się w górnej części lokalu. Stamtąd udało im się zbiec około godziny ósmej wieczorem.
Kominiarka i broń
Jak wskazywali świadkowie, mężczyzna ubrany w moro i kominiarkę wszedł do sklepu, strzelił i wziął jednego z klientów jako żywą tarczę. Zdaniem niektórych ludzi, mających pecha być wtedy w salonie, miał on na sobie coś, co wyglądało jak kamizelka, do której były przymocowane materiały wybuchowe.
Strzały
Po wejściu do budynku i wzięciu zakładnika porywacz postanowił zadzwonić na policję. Przestępca przekazał oficerom, iż domaga się 200 milionów euro w kryptowalucie i puszczenia go wolno. Inaczej wysadzi się w powietrze. Po tych słowach pod sklep zostało wysłanych wiele jednostek policji.
Kiedy pierwsze radiowozy podjechały pod Apple Store, znajdujący się w nich funkcjonariusze zostali „przywitani” ogniem z broni automatycznej. W efekcie policja zrezygnowała z siłowych działań. Odgrodziła cały okoliczny teren i postanowiła prowadzić negocjacje. Starając się przy okazji uwolnić ukrytych w budynku zakładników.
Butelka wody
Jak wspomnieliśmy wyżej, grupkę pracowników i klientów znajdujących się na wyższych piętrach udało się bezpiecznie wyprowadzić około godziny 20. W budynku pozostał już tylko porywacz i jego zakładnik, któremu przestępca cały czas przykładał broń do głowy.
O godzinie 22:30 doszło jednak do przełomu. Napastnik poprosił o wodę. Ta została mu dostarczona przez policyjnego robota.
Kiedy zamaskowany mężczyzna sięgał po butelkę, jego „żywa tarcza” postanowiła spróbować swoich sił. Zakładnik wyszarpał się przestępcy i korzystając z tego, iż stał na progu budynku, zaczął biec przed siebie, jak tylko umiał najszybciej.
Zderzenie
Porywacz, widząc, iż jego karta przetargowa ucieka, ruszył w pościg. W tym momencie do akcji weszła policja. Mężczyzna został zneutralizowany. Nie dokonali tego jednak policyjni snajperzy, a kierowca. Na nagraniu z akcji widać jak jeden z nieoznakowanych radiowozów po prostu wjeżdża w goniącego zakładnika przestępcę z takim impetem, iż ten aż wylatuje w powietrze.
Kilka sekund później porywacz zostaje obezwładniony i rozbrojony. Mężczyzna z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala. Cały czas był jednak przytomny.
Bomba
Jak podała po akcji policja, aresztowanym był 27-letni mieszkaniec Amsterdamu, który już wcześniej miał kłopoty z prawem z racji nielegalnego posiadania broni.
Policja przekazała również, iż mężczyzna faktycznie miał na sobie materiał wybuchowy. Nie był on jednak uzbrojony.
Na chwilę obecną nie jest jeszcze znany dokładny motyw przestępcy. Niemniej jednak jego działania wskazują, iż była to po prostu próba rabunkowego napadu, która poprzez wzięcie zakładników miała mu dać możliwość szybkiego dorobienia się.
Źródło: Ad.nl
Źródło: Parool.nl