Miłość w pralni, czyli historia Polaków z happy endem

Miłość w pralni, czyli historia Polaków z happy endem

Wielu z nas przyjeżdża do Królestwa Niderlandów za pracą. W krainie tulipanów można znaleźć jednak nie tylko dobre zarobki. Niektórzy odnajdują tam bowiem nowe miejsce do życia lub miłość, tak jak to było między 45-letnim Tomkiem i 34-letnią Violettą. Oboje byli sobie obcy, nie znali się, aż przyjechali do Holandii pracować w Wasserij Springendal w Oud Ootmarsum.

Holandia to wiele historii naszych rodaków. Te nie zawsze dotyczą tylko pracy, problemów z zakwaterowaniem czy innych dziwnych sytuacji. Jak wskazują dziennikarze AD, którzy trafili na trop naszej pary, miłość można znaleźć wszędzie, a zwłaszcza tam, gdzie jej się nie szuka.

 

Do pracy

Cała historia zaczęła się dawno temu. Pan Tomasz przyjechał do Holandii w 2010 roku. Jak wspominał holenderskim dziennikarzom, zrobił to po namowach swojej siostry. Ona już wtedy pracowała w krainie tulipanów, więc wprowadziła go w to środowisko, w tę pracę. Mężczyzna, który po raz pierwszy dotarł do Holandii we wrześniu 14 lat temu, zrobił to z czystego pragmatyzmu. Wtedy o pracę w Niderlandach było prościej niż nad Wisłą. Zarobki też były znacznie większe.

Podobnie myślała Pani Wioletta. Miała prosty cel. Przybyć do Holandii, popracować przez pewien czas, a potem wrócić do Polski. Ot pomysł na życie taki jak prezentuje tysiące naszych rodaków udających się do pracy w Niderlandach. Na szczęście się to nie udało. Wszystko przez jedną imprezę.

 

Impreza

Para nie wiedziała o swoim istnieniu, być może gdzieś się widzieli, ale nie zwracali na to uwagi. Wszystko zmieniło się na pewnej imprezie pracowniczej. Wtedy się spotkali, zaczęli ze sobą rozmawiać i zaiskrzyło. Gdyby nie wyjazd zarobkowy do Holandii dwójka ta nie miałaby szans się poznać. Pochodzili bowiem z dwóch różnych krańców Polski.

Pralnia

Para poznała się w pralni Springendal. Zakład ten nie tylko sprawił, iż są razem. Doprowadził też do tego, że dwójka postanowiła zostać na stałe w Holandii i w te wakacje świętować 12,5 roku pracy w firmie w Oud Ootmarsum. Nasi rodacy oprócz tego, że w krainie tulipanów można znaleźć miłość, udowodnili, iż „amerykański sen” może mieć miejsce też i w polskim wydaniu.

 

W gabinecie dyrektora

Obecnie można ich bardzo często spotkać w biurze dyrektora firmy, bynajmniej jednak nie dlatego, iż coś przeskrobali.  Pani Violetta włada językiem niderlandzkim jak rodzony Holender, Pan Piotr również opanował go w bardzo wysokim stopniu. Polacy włożyli dużo siły nie tylko w naukę języka. Chęć do pracy, sumienność i systematyczność sprawiły, iż oboje awansowali i obecnie współdecydują o przyszłości firmy, o której myśleli, że popracują w niej kilka miesięcy.
Pani Wioletta kieruje 25-osobowym zespołem odpowiedzialnym za pralnię chemiczną. Pan Tomasz jest kierownikiem działu odpadów.
Dom dla pracowników migrujących należący do pralni i wynajęte mieszkano w Tubbergen zmienili na piękny dom na osiedlu Brookhuis w Ootmarsum. Jak mówi pani Violetta, jest im tam dobrze i nie chcą innego życia. Holandia stała się dla nich domem. Tu znaleźli dobrą pracę, tu się poznali, zakochali i tu chcą żyć.

 

 

Źródło:  AD.nl