Miłość, nóż i proces, czyli polskie małżeństwo w Holandii

Pierwszego kwietnia informowaliśmy Państwa o polskiej parze, która kocha się na zabój w Bunschoten. Żona dźgnęła nożem męża w plecy, a ten zamiast być na nią zły wybaczył jej całe zajście. To nie był primaaprilisowy żart. Dziś przedstawiamy dalszy ciąg tej historii odbywający się już na sali sądowej.

Atak

Cały incydent miał miejsca 27 grudnia ubiegłego roku w domu naszych rodaków na Prinses Marijkestraat. Cios zadany w plecy mężczyzny był na tyle silny, iż przebite zostało płuco. Niezbędny był więc drenaż i skomplikowana operacja. Prokurator potratował to więc jako usiłowanie zabójstwa i domagał się trzech lat więzienia dla Polki.

Proces

Jeden ze współlokatorów pary zeznał, iż mężczyznę znaleziono w nocy 27 grudnia pośród przesiąkniętej krwią odzieży i ręczników. Świadek powiedział, iż para była najprawdopodobniej pod wpływem alkoholu i dość mocno się kłóciła. Kobieta zaś, dokonując ataku, miała krzyczeć: „Już nigdy więcej mnie nie uderzysz”.

 

Popsuć płaszcz

Kobieta jednak zaprzeczyła podczas rozprawy tym słowom. Stwierdziła, iż ostatni raz została pobita przez swojego partnera trzy lata temu, przed urodzeniem dziecka. Atak zaś nie był skierowany w męża, tylko jego płaszcz. Polka stwierdziła przed sądem, iż chciała zniszczyć płaszcz mężczyzny w zemście za to, iż ten zabrał jej telefon. Oskarżona miała nie poczuć, iż ostrze przebiło nie tylko materiał, ale i skórę, mięśnie docierając do płuca.

 

Wino i miłość

Ów brak wyczucia Polki może tłumaczyć linia obrony, która w dużej mierze opiera się na tym, że kobieta była pod wpływem alkoholu. Faktycznie po ataku badanie wykazało 935 mikrogramów alkoholu, czyli czterokrotnie więcej niż dozwolona ilość (220 mikrogramów), uprawniająca do jazdy samochodem. Wskazując na wino wypite w dużych ilościach tego feralnego dnia, 31-latka mówi, że nigdy nie chciałaby skrzywdzić męża. Kocha go i chce być z nim do końca swoich dni. Podobne odczucia, jak pisaliśmy 1 kwietnia, ma również jej maż. Wybaczył żonie i chce z nią być nadal. Dlatego też nie chciał złożyć raportu w tej sprawie.

 

Prokuratura wie swoje

Mężczyzna nie tylko nie chciał zeznawać przed sądem przeciw żonie. Nie pozwolił również, by śledczy otrzymali dostęp do dokumentacji medycznej jego przypadku. Niemniej jednak, prowadzący sprawę oskarżyciel dość zręcznie ominął ten problem. Zarzut usiłowania zabójstwa opiera bowiem na pierwszych zeznaniach Polaka. Wtedy to mężczyzna miał zeznać, iż żona dźgnęła go nożem, bo on ją pobił i była to obrona własna. Oskarżyciel zauważa jednak, iż atak nastąpił od tyłu. Trudno więc by mąż ją bił, stojąc do niej plecami.

Brak obdukcji prokurator zastąpił zaś zeznaniami policjantów, którzy mówili przed sądem to co „na gorąco” 27 grudnia usłyszeli od lekarzy. Z zeznań tych wynika zaś dobitnie, iż był to „akt przeciwko życiu”.

 

Obrona

Obrona wnosi zaś o uniewinnienie Polki. Adwokat wskazuje nie tylko na słowa kobiety, iż nie chciała zrobić mężowi żadnej krzywdy. Wskazuje również na to, iż para się pogodziła. Okolicznością łagodzącą ma być też to, iż 31-latka chce się poddać karze bezwzględnego pozbawienia wolności w ilości dni przesiedzianych w areszcie. To zaś oznaczałoby, iż nawet po skazującym wyroku sądu Polka opuściłaby zakład karny. Ponadto para wspólnie zapowiada walkę z alkoholizmem, który niszczy ich związek.

Sąd ma więc bardzo trudny orzech do zgryzienia. Jego werdykt poznamy 25 maja.