Koronawirus już w Holandii

Najnowsze wiadomości z Holandii nie pozostawiają złudzeń. Koronawirus dotarł do krainy tulipanów. Pierwszy przypadek zakażenia wirusem COVID-19 odnotowano u 56-letniego mężczyzny z Loon op Zand. Informacja ta została przekazana opinii publicznej w czwartkowy wieczór.

Południowi sąsiedzi

W środę niemieckie media poinformowały o trzech przypadkach obywateli Niemiec, u których podejrzewa się koronawirusa. To już w sumie 5 chorych. Wcześniej wirus COVID-19 wykryto u pary, która mieszka w wiosce Langbroich, w gminie Gangelt. Rejon ten znajduje się niespełna 10 kilometrów od niderlandzkiego Sittard.

 

Wirus puka do drzwi

Wszystko to spowodowało, iż niderlandzkie służby medyczne były w stanie  podwyższonej gotowości, patogen pojawił się bowiem praktycznie przy samej granicy krainy tulipanów. We wtorek chorobę zdiagnozowano u 47-letniego mieszkańca Langbroich, po niemieckiej stronie granicy. Dzień później pozytywne wyniki badań wskazały, iż również jego żona została zainfekowana. Wczoraj do tej listy dopisano kolejnych trzech chorych. Ludzie ci mieli kontakt z 47-latkiem oraz wojskowym leczonym obecnie w Koblenci, który to najprawdopodobniej zainfekował mieszkańca gminy Gangelt.

 

Dochodzenie w Holandii

Informacje o chorobie 47-latka wzbudziły ogromne zaniepokojenie w Królestwie Niderlandów. Mężczyzna ten miał bowiem spędzić tydzień w Limburgii. To zaś oznaczałoby, iż w Holandii mogli znajdować się już potencjalnie zarażeni. Na szczęście medyczne śledztwo pozwoliło ustalić, iż Niemiec przekroczył granicę, zanim jeszcze sam zachorował. Nie było powodów do obaw. Jak jednak zauważył parę dni temu rząd w Hadze, wirus dotrze do Niderlandów. Miało to być jedynie kwestią czasu.

 

Ściganie chorych

Po niemieckiej stronie granicy służby epidemiologiczne apelowały zaś, by wszyscy będący na spotkaniu karnawałowym w Langbroich-Harzelt 15 lutego, zgłosili się na oddziały zakaźne. Wiele wskazuje bowiem, iż to właśnie podczas tej imprezy nosiciele zarazili kolejnych chorych. Wstępne dochodzenie potwierdza bowiem, że byli tam wszyscy, którzy obecnie chorują. Chorzy na dzień dzisiejszy znajdują się w kwarantannie domowej. Ich stan jest stabilny. Służby Nadrenii Północnej-Westfalii zastanawiają się jednak, czy lokalne szpitale są odpowiednio przystosowane i mają dość łóżek do ewentualnego przyjęcia dziesiątek chorych. Niemiecki minister zdrowia powiedział bowiem otwarcie, że Republika Federalna Niemiec stoi w przededniu epidemii.

 

Zamknięcie granic

Jeśli ta zaś wybuchnie w Niemczech, praktycznie niemożliwe jest, by wirus nie przedostał się stamtąd do Holandii. Zbyt wielu ludzi pracuje transgranicznie czy jeździ na zakupy do „sąsiada”. Najnowsze wiadomości z Holandii nie mówią też o ewentualnym zamknięciu granicy ani kontroli na drogach wjazdowych, choćby za pomocą termometrów zbliżeniowych.

 

„Niespodziewany atak”

Co ciekawe, pierwszy holenderski chory nie zaraził się na wspomnianym wyżej niemieckim karnawale. Niderlandzkie służby medyczne wskazują, iż człowiek ten wrócił z Włoch. 56-latek odwiedził rejon Lombardii, gdzie występuje największe skupisko chorych w Europie. Na chwilę obecną chory przebywa w kwarantannie domowej. Jego stan jest stabilny. Służby czekają na wyniki drugiego kontrolnego badania. GGD poszukuje zaś wszystkich ludzi mających bezpośredni kontakt z mężczyzną. W życie weszły więc procedury, o których pisaliśmy kilka dni temu w specjalnym materiale, ukazującym zasady działania holenderskich służb na wypadek pojawienia się wirusa w Niderlandach.

 

Informacje o pierwszym holenderskim przypadku przekazał w czwartkowy wieczór Burmistrz Tilburga Theo Weterings. Nieoficjalnie mówi się, że chory, zanim został poddany kwarantannie, bawił się na karnawale w tym właśnie mieście. Ani RIVM ani GGD nie potwierdza jednak tej informacji.

 

 

Nowelizacja

Najnowsze wiadomości z Holandii przekazane przez RIVM w piątkowe południe mówią o kolejnym zachorowaniu. Tym razem ofiarą koronawirusa padła kobieta, która również przebywała w ostatnich dniach we włoskiej Lombardii.