Konopie i dziura w podłodze
Warto być porządnym, warto dbać o swoje rzeczy i zachowywać je w dobrym stanie. Nie zawsze bowiem działania "jakoś to będzie", okazują się skuteczne i bezpieczne. Skrupulatność i dokładność popłacają. Przekonał się o tym właściciel pewnej małej farmy w Eindhoven.
Nalot
Holender był dobrze prosperującym „biznesmenem”, który prowadził swoją działalność gospodarczą z zacisza własnej posesji. Mężczyzna nikomu nie wadził. Był miły spokojny. Niczym się nie wyróżniał. Można by rzecz człowiek jakich wielu. Policyjne śledztwo związane jednak z handlem i uprawą marihuany w Eindhoven doprowadziło oficerów do domu naszego (anty) bohatera. Policjanci dokonali nalotu na posesję w celu przeszukania jej pod kątem posiadania lub uprawy zakazanych roślin.
Dobry trop?
Początkowo oficerom wydawało się zapewne, iż to był strzał w dziesiątkę. Na terenie posesji pachniało „ziołem”. To jednak nie był żaden dowód. W zaciszu domu właściciel mógł sobie popalać. Z racji zaś, iż taka forma relaksu jest w Holandii niepenalizowana policjantom było nic do tego. Wstępne przeszukanie, oprócz charakterystycznego zapachu, nic nie wykazało. Mężczyzna był czysty. Funkcjonariusze jednak się nie poddali.
Podejście numer dwa
Na miejsce ściągnięto techników i rozpoczęła się druga runda. Tym razem dokładne przeszukanie. To już spędziło uśmiech z twarzy gospodarza. Technicy zabezpieczyli w przydomowej szopie starą szkółkę konopi. Był sprzęt, były lampy nie było jednak roślin. Wszystko było skurzone i dawno nieużywane. Śledczy wiedzieli doskonale do czego służył sprzęt, ale nie mogli z tym nic zrobić. Materiały te bowiem nie są zakazane. Można je legalnie kupić. Lampy grzewcze, czy UV wykorzystuje się bowiem i w innych celach.
Do trzech razy sztuka
Wydawało się więc, iż Holender się wyłga. Mężczyzna zapomniał jednak o małym, drobnym szczególe. Człowiek ten miał plan i wykonał go prawie wzorowo. Nie był jednak perfekcjonistą. Liczył może, iż nikt tego nie zobaczy albo sam nie zwracał uwagi na takie szczegóły, zgodnie z myślą "na pierwszy rzut oka wygląda dobrze, więc jest dobrze". Okazuje się jednak, iż takie myślenie jest zgubne.
Dziura
Po niepowodzeniach w szopie policjanci przenieśli się do domu podejrzanego. Tam też wszystko wyglądało idealnie. W pewnym momencie jednak oficerowie znaleźli dziurę w podłodze. Dziura we wręcz idealnym domu? To nie pasowało do ogólnego wyglądu. Śledczy zaczęli więc dosłownie drążyć temat. W efekcie okazało się, iż owa dziura prowadzi do ukrytego pomieszczenia. Tam na 20 metrach kwadratowych znajdował nowoczesny, profesjonalny grow room o wartości tysięcy euro. Oprócz zabezpieczonych w nim roślin policja zarekwirowała też 20 kg suszu.
Morał
Jaki z tego morał? Jak wskazują policjanci, nie odnaleźliby uprawy, gdyby nie dziura w podłodze. Ten drobny szczegół, przeoczenie wynikające być może z niedbalstwa właściciela spowodowało, iż już niedługo stanie przed sądem. Warto więc zawsze dbać o szczegóły nawet jeśli nie uprawiamy nielegalnie konopi.