Nalot na dentystę

Nalot na dentystę

Funkcjonariusze publiczni musieli mieć w przeszłości bardzo dużą traumę związaną z wizytą u dentysty. Jak inaczej bowiem wytłumaczyć sytuację kontroli Inspekcji Spraw Społecznych i Pracy w jednym z gabinetów? Niby nic niezwykłego. Sęk jednak w tym, iż oficerowie zabrali ze sobą tylu policjantów, tak jakby zamiast wierteł znajdowały się tam kałasznikowy.

Inspekcja Spraw Społecznych i Zatrudnienia (SZW), przeprowadziła w miniony czwartek niezapowiedzianą kontrolę w gabinecie dentystycznym na Nieuwe Fellenoord w Eindhoven. Akcja ta była częścią większego dochodzenia. To być może tłumaczy dlaczego oprócz inspektorów SZW na miejscu było również kilkunastu policjantów.

 

Pokaz siły

Cała sytuacja bardzo mocno przestraszyła okolicznych mieszkańców. Wskazują oni na to, iż w praktyce mieszczącej się na pierwszym piętrze budynku w bocznej uliczce Kruisstraat, doszło do istnego pokazu siły. Ludzie początkowo myśleli, że policja przeprowadza akcję mającą na celu ujęcie groźnych mafiosów czy terrorystów, a oni poszli tylko do dentysty. „Dentysta to bardzo miły, spokojny człowiek, który zwykle ma poczekalnię pełną pacjentów. Pomyślcie, jak oni musieli się czuć, gdy nagle do pomieszczenia weszła z bronią policja”, mówi jeden z lokalnych mieszkańców, który widział, jak pacjenci musieli szybko, w asyście policji, opuścić budynek praktyki.

Terrorysta?

Niektórzy myślą, iż to wszystko przez pochodzenie dentysty. Gdyby pracował tam Holender, przyszliby panowie w garniturach. Z racji tego, iż lekarzem jest Syryjczyk, to potraktowano go jak przestępcę, a może nawet jak członka siatki terrorystycznej. Na fotelu zasiadali bowiem pacjenci z daleka. Tego jednak dentysta nie ukrywał. Przed wejściem do gabinetu znajduje się tabliczka informująca o praktyce nie tylko w języku niderlandzkim, ale również arabskim, polskim i angielskim. Co dobitnie wskazuje, iż pracujący tam personel nastawia się również na klientów wśród migrantów.

 

Embargo

Co sprawiło, iż policja i SZW dokonała nalotu na dentystę, przestraszyła okolicznych mieszkańców i wyrzuciła pacjentów? Rzecznik Inspektoratu nie mógł tego zdradzić. Stwierdził tylko, iż nalot ten dotyczy prowadzonego przez nich śledztwa. Na czym ono polega, nie wiadomo. Można się jednak domyślać, iż dotyczy ono rejonu działalności SZW. SZW to bowiem odpowiednik polskiej inspekcji pracy. Jego urzędnicy sprawdzają, czy pracodawcy przestrzegają przepisów prawa, zatrudniają legalnie personel i czy, np. nie prowadzą wyzysku swoich pracowników.