Koniec z wiatrakami i elektrowniami słonecznymi w Holandii
Urgenda, jedna z niderlandzkich organizacji klimatycznych, przedstawiła w minionym tygodniu bardzo dziwny postulat. Prezentując całą wręcz gamę tez i założeń dotyczących ochrony środowiska znalazł się tam jeden punkt, mogący początkowo być odebrany za żart. Ekolodzy wskazują bowiem na zaprzestanie stawiania paneli fotowoltaicznych i wiatraków w Holandii.
Koniec z wiatrakami
Plan na zielone Królestwo Niderlandów przedstawiony przez Urgenda wychodzi niejako naprzeciw dążeniom wielu Holendrów. Spora część mieszkańców krainy tulipanów nie chce mieć w swojej okolicy elektrowni wiatrowych czy pól paneli słonecznych. Wszystko dlatego, iż zdaniem mieszkańców tego typu konstrukcje po prostu szpecą okolicę. Doskonale to widać choćby w przypadku incydentów w Groningen i Drenthe, gdzie to miejscowa społeczność poszła nawet o krok dalej. Bojąc się popsucia krajobrazu, szumu i rzekomych negatywnych wibracji łopat śmigieł elektrowni, słała pogróżki do pracowników i zaśmiecała azbestem teren, gdzie miały stanąć wiatraki.
Stop wiatrakom i panelom
Urgenda mówi więc dość, przywołując dodatkowo kwestie związane z ochroną środowiska naturalnego. Energia pozyskiwana bowiem z wiatru i słońca jest czysta, ale twory służące do jej pozyskiwania nie są aż tak neutralne dla przyrody. Co jakiś czas pod ciosami łopat wiatraków giną ptaki, również te pod ochroną. Stawianie zaś farm solarnych na mokradłach czy łąkach zaburza ich naturalny biotop, przykrywając duży obszar trwałym cieniem.
Alternatywa
Nie oznacza to jednak, iż ekolodzy chcą pozbyć się odnawialnych źródeł energii i znów wrócić do węgla i atomu. Wskazują, iż istnieje dużo prostsze rozwiązanie. Po pierwsze elektrownie wiatrowe można by stawiać daleko w morzu, gdzie nie zasłaniają one nikomu widoku, ptaków jest mniej, a silne wiatry sprawiają, iż turbiny są bardziej wydajne. Urgenda ma również pomysł na farmy solarne. Ekolodzy nie chcą tworzyć jednak solarnych wysp na Morzu Północnym czy jeziorach. Proponują wykorzystanie doskonałej, istniejącej już infrastruktury. O jaką infrastrukturę chodzi? O dachy domów. Tych jest w Holandii na tyle dużo, aby do 2030 roku zmniejszyć emisję dwutlenku węgla z produkcji energii o 49%. Wystarczy tylko, by rząd porozumiał się z obywatelami i zamiast na polach zaczął stawiać ogniwa na dachach domów, parkingów piętrowych czy bloków.