Holendrzy znów chcą wziąć przykład z Belgów? Jeśli tak, będzie nas to drogo kosztować
Jak zwiększyć bezpieczeństwo na niestrzeżonych przejazdach kolejowych lub tych, w których rogatki zamykają się automatycznie tylko na połowie szerokości jezdni? Można prowadzić kampanie społeczne, można apelować, straszyć skutkami wypadku, można modernizować przejazdy. Można jednak zrobić to co robią Belgowie, a dzięki czemu sytuację rozwiązują sami kierowcy.
Przejazdy kolejowe dla ruchu samochodowego są wyjątkowo niebezpieczne. Chwila zagapienia kończy się zwykle śmiercią. Samochód osobowy, autobus czy nawet ciężarówka nie mają szans z rozpędzonym pociągiem. Aby poprawić bezpieczeństwo w wielu tego typu miejscach, montowane są rogatki, które system opuszcza, gdy nadjeżdża pociąg. To jednak nie powstrzymuje części kierowców do ich objeżdżania. Podobnie jest, gdy na przejeździe świecą się tylko i wyłącznie światła ostrzegawcze. Kierowcy je nagminnie ignorują. To zaś w samej Belgii prowadzi średnio do jednego wypadku na przejeździe tygodniowo, co niesie za sobą co najmniej kilkanaście ofiar śmiertelnych rocznie. Podobna sytuacja ma również miejsce w Holandii. Dlatego też niderlandzka kolej bacznie obserwuje to co robią Belgowie.
Prosty pomysł
Belgowie wpadli bowiem na genialny w swojej prostocie pomysł. Zamiast ostrzegać i apelować, zdecydowali się sprawić, by przekroczenie przejazdu, gdy opuszczone są barierki lub pali się czerwone światło, było po prostu nieopłacalne. W tym celu na przejazdach kolejowych mają zostać zamontowane specjalne fotoradary.
Mandaty
Mechanizm działania takich urządzeń będzie banalnie prosty. Fotoradar sfotografuje każdy pojazd, który przekroczy torowisko przy czerwonym świetle/opuszczonych rogatkach. Następnie kierowca otrzyma takie zdjęcie pocztą wraz z informacją, iż czeka go mandat w wysokości od 320 do nawet 4000 euro. Urządzenie ma rozbić zdjęcie każdemu, kto narusza przepisy, a kara ma być nieunikniona. Dzięki tej metodzie finansowej Belgowie mają oduczyć się wjeżdżania na tory pod nadjeżdżający pociąg.
Wykroczenie IV stopnia
To jednak nie wszystko. Mandat to tylko część kary. Wjazd na torowisko w momencie, gdy jest to zabronione to w Belgii wykroczenie IV stopnia. Jedno z najcięższych w kodeksie drogowym. Co to oznacza? To, iż oprócz grzywny wybryk ten sankcjonowany jest również odebraniem prawa jazdy na okres od ośmiu dni do pięciu lat. Kierowcy więc nie tylko zapłacą, ale i poczują karę w swoich nogach, musząc chodzić pieszo lub pedałując na rowerze.
Testy
Urządzenia tego typu zainstalowano niedawno w Dendermonde, a dwa zostaną wkrótce umieszczone w Wavre i Kallo. Jeśli ten program pilotażowy się sprawdzi, wkrótce pojawią się one w większej ilości miejsc w Belgii.
Działaniom tym bardzo pilnie przyglądają się również Holendrzy. W Niderlandach rozwiązanie to testowano już w 2018 roku. Wtedy to w Hilversum fotoradar łapał dziennie około 6 użytkowników ruchu łamiących przepisy. Za wjazd na przejazd Holendrzy płacili 230 euro, jeśli poruszali się samochodem i 160, gdy byli na skuterze. Pomysł ten jednak z czasem zarzucono. Obecnie jednak rząd, by poprawić bezpieczeństwo, jest gotów do niego wrócić, jeśli dowiedzie on praktycznej skuteczności w Belgii.