Holenderskie firmy łamią prawa człowieka?

Najnowsze wiadomości z Holandii stawiają w bardzo złym świetle kilka niderlandzkich firm. Według portalu Trouw działania biznesu z krainy tulipanów doprowadziło do wysiedlenia tysięcy ludzi.

Wiadomości z Holandii przekazane przez Trouw mówią, iż firma pogłębiająca Van Oord, ING Bank i ubezpieczyciel kredytowy Atradius, były zaangażowane w projekt, przez który tysiące rodzin w Angoli zostało wysiedlonych z ich domów. Sprawa ma dotyczyć przynajmniej trzech tysięcy rodzin, które musiały opuścić swoje ojcowizny z racji projektu rozwoju miasta, stolicy Angoli - Luandy. Sprawa ta wyszła na światło dzienne w grudniu, kiedy to angolski sąd przejął nieruchomość Isabel Dos Santos. Kobieta, córka byłego prezydenta tego afrykańskiego kraju, miała być zamieszana w korupcję.

 

Niderlandzkie udziały

Mowa o korupcji w afrykańskim państwie, gdzie więc tutaj Holendrzy? Okazuje się, że Van Oord współpracowała z Dos Santos przy projekcie rozwoju Luandy. ING miał zaś pożyczyć na ten cel 400 milionów dolarów rządowi tego kraju. Atradius zaś ubezpieczył całą tę transakcję.

O wszystkim dowiedziała się opinia publiczna w momencie, gdy konsorcjum dziennikarzy ICIJ (w tym też i redakcja Trouw), uzyskało dostęp do administracji Dos Santos. W ręce reporterów w sumie z 37 mediów wpadło ponad 715 000 e-maili, umów, deklaracji podatkowych i innych dokumentów, które nie tylko pokazywały obrót milionowymi kwotami, ale również ogromny poziom korupcji.

 

Wypędzenia

Wśród tych materiałów znalazły się również te dotyczące rozwoju miasta. Wynika z nich, że w imię postępu ludzi siłą wypędzano ze swoich domów. Policja i wojsko czyszcząc obszar pod nowe projekty budowlane, miały używać armatek wodnych i gazu łzawiącego. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wedle pozyskanych informacji władza nie zaoferowała przesiedlonym żadnej alternatywy. To zaś oznacza, że wiele rodzin pozostało bez dachu nad głową.

Holendrzy winni?

Najnowsze informacje z Holandii nie ukazują jednak niderlandzkich przedsiębiorstw jako żądnych zysku za wszelką cenę. Wiele wskazuje po prostu na to, iż firmy te nie dokonały dokładnej analizy tamtejszej sytuacji. Nie były więc świadome, że te przymusowe relokacje przybrały tak brutalny i bezpardonowy obrót. Holendrzy padli więc ofiarami własnej niewiedzy. Ta jednak nie zwalnia od odpowiedzialności. W zaistniałej sytuacji wielu uważa, że firmy królestwa tulipanów powinny użyć swoich wpływów, by pomóc wypędzonym. Wiele wskazuje też, iż tak właśnie się stanie. Wiadomości z Holandii płynące od Van Oord i ING mówią, że podmioty te zobowiązują się do wypłat odszkodowań dla pokrzywdzonych przez „przymusową relokację”.