Gejowski bar ostrzelany w Amsterdamie

W stolicy Holandii, kraju słynącym z tolerancji, coraz częściej dochodzi do incydentów związanych z grupami LGBT+. Ludzie ci i miejsca, do których uczęszczają, coraz częściej stają się celem ataku prawicowych grup homofobów. Ostatnim celem tego typu grup był gejowski bar Prik w centrum miasta. Siedzących tam klientów ostrzelano z pistoletów na żelowe lulki. W efekcie ranna została jedna osoba.

Do zdarzenia doszło w poniedziałek, niemniej jednak echa wydarzeń w lokalu nadal nie milkną. Wszystko dlatego, iż incydent ten wyglądał bardzo niebezpiecznie. Pod lokal podjechał samochód osobowy. Ktoś w pojeździe opuścił szybę i otworzył ogień z wnętrza. Seria żelowych kulek przeszła cały ogródek piwny. Jeden z klientów został trafiony w oko, na skutek czego doznał dość poważnych obrażeń. Po ataku sprawca lub sprawcy odjechali.
Jak wskazuje dziennikarzom AD właściciel lokalu, podczas tego wydarzenia mającego miejsce kwadrans po dziesiątej wieczorem, młodzi ludzie z wnętrza pojazdu mieli wykrzykiwać „geje są rakiem toczącym społeczeństwo”. Nie ma więc wątpliwości, iż atak ten miał podłoże homofoniczne.

 

Policja nie bada sprawy

Holenderscy dziennikarze chcieli zapytać się, jak idzie policji poszukiwanie sprawców. Okazało się, że śledczy nie prowadzą żadnych działań. Wszystko dlatego, że ofiara nie złożyła doniesienia. Sprawę zgłosił właściciel lokalu. W efekcie rozpatrywana jest ona jako wybryk chuligański, nie czyn na tle homofonicznym.

 

Niechciani w swoim własnym kraju

Jak wspomina gospodarz lokalu, wielu taksówkarzy i ludzi z obcym akcentem, najprawdopodobniej migranci z południa odnosi się wrogo w stosunku do gości baru. W efekcie mniejszości seksualne coraz częściej nie czują się bezpiecznie w swoim własnym kraju. Jeden świat to bowiem świat parad Pride, gdzie wszyscy cieczą się i biją brawo. Gdy jednak kamery mediów i Tydzień Dumy się kończy, zaczyna się smutna rzeczywistość, w której to bardzo często króluje strach.

 

Problem kulturowy

Sprawę ataku podjął na radzie miasta burmistrz Amsterdamu. Nazwał cały incydent problemem kulturowym. Podobnie myśli część radnych. Problem ogromnej otwartości miasta, powoduje, iż dochodzi do takich incydentów. W stolicy mieszkają bowiem migranci z kultur, w których homoseksualizm nie jest tolerowany, często nawet karany śmiercią. Ludzie ci zaś przenoszą owe wzorce do Holandii jako element swojego kolorytu kulturowego. Widać to szczególnie właśnie wśród młodych ludzi, którzy po prostu nie są świadomi swoich działań, nie potrafią ukryć swojej niechęci pod maską pseudo tolerancji.  Na chwilę obecną brak jednak pomysłów jak z tym walczyć.

 

 

Źródło:  AD.nl