Drogi kurs do paki

Taksówkarz z Amsterdamu został skazany na dziewięć miesięcy więzienia. Wszystko z powodu kursu extra, który zawiózł go wprost na salę sądową.

Łatwy cel

24-letni taksówkarz Emre T. czekał swoją taryfą pod terminalem lotniska w Schiphol. W pewnym momencie do pojazdu podeszła grupa biznesmenów z Chin. Panowie w nienagannie skrojonych garniturach chcieli, by Holender zawiózł ich do hotelu de Paris na Marnixstraat. Patrząc na zagranicznych gości, kierowca poczuł „zapach krwi”. Zaprosił podróżnych do środka, schował ich bagaże i ruszył w kierunku Marnixstraat. Gdy byli już na miejscu, taksówkarz poprosił o uregulowanie rachunku. Za niespełna 15-kilometrową trasę, 24-latek zażądał 485 euro.

 

Twarde negocjacje

Pomimo, iż na co dzień biznesmeni operowali kwotami w wysokości dziesiątek, jeśli nie setek tysięcy euro i dolarów to jednak blisko 500 euro za tak krótki kurs, okazał się dla nich wysoce nieodpowiednią kwotą. Gdy z tylnej kanapy Emre usłyszał wyraźne nie, mężczyzna dość mocno się zirytował. Postanowił więc jak najszybciej odjechać spod hotelu. Problem jednak w tym, że ruszył razem ze swoimi pasażerami, którym zdalnie zablokował zamki w drzwiach, tak że Azjaci nie potrafili się wydostać. Taksówkarz kontynuował jazdę aż do momentu, w którym pasażerowie wybili szybę w tylnych dziwach i zaczęli wzywać pomocy. To przykuło uwagę przechodniów. Kierowca widząc, iż nic nie zdziała, w końcu się zatrzymał. W taksówce jeszcze przez chwilę trwałą awantura, aż w końcu kierowca zgodził się na zapłatę w wysokości 100 euro za przejazd.

 

485 euro za niespełna 15-kilometrową trasę z lotniska do hotelu?!

Proces

Chińscy biznesmeni nie dali jednak za wygraną. Gdy tylko opuścili pojazd, zgłosili się na policję. Sprawa trafiła do sądu. W procesie pierwszej instancji, który odbył się już w 2017 roku, wymiar sprawiedliwości orzekł, iż taksówkarz naraził na poważną utratę wizerunku nie tylko swoją branżę, ale i samo miasto Amsterdam, jako otwarte i przyjazne turystom. T. skazano więc za wymuszenie i bezprawne pozbawienie wolności na dziewięć miesięcy więźnia, z czego trzy miały być w zawieszeniu.

 

Podczas procesu taksiarz negował zeznania Chińczyków dotyczące tak wysokiej kwoty za przejazd. Faktycznie była ona nie do udowodnienia, ponieważ Emre nie włączył taksometru, co już samo w sobie było niezgodne z prawem. Ponadto mężczyzna sugerował również, że pasażerowie wybili szybę, zanim jeszcze pojazd zatrzymał się przed hotelem. Niestety dla kierowcy, zarówno sąd pierwszej instancji, jak i sąd apelacyjny nie uwierzył w zeznania oskarżonego.

 

Wyrok

Taksówkarz po usłyszeniu wyroku pierwszej instancji stracił swoją licencję, taksówkę o wartości około 12 000 euro oraz certyfikat deklaracji zachowania (coś, co można porównać do polskiego zaświadczenia o niekaralności. Dokument ten jest niezbędny do pełnienia określonych funkcji w holenderskim społeczeństwie). Obecnie 24-latek pracuje jako poler samochodowy. Niestety praca ta niedługo się skończy. Sąd apelacyjny podtrzymał bowiem wyrok sądu pierwszej instancji i taksówkarz trafi za kraty.