Znikający, nielegalni mieszkańcy w Druten
Wielu naszych rodaków ma problem ze znalezieniem zakwaterowania po przyjeździe do Królestwa Niderlandów. By więc nie spać na ulicy, niektórzy kwaterują gdzie się da. Nie zawsze jednak takie mieszkanie jest legalne.
Nielegalni w Druten
Od około roku czterech Polskich migrantów zarobkowych mieszkało nielegalnie w kontenerach stojących za jedną z hal w parku biznesowym Klepperheide, w Druten. Nasi rodacy nie włamywali się tam po nocach, nie wybijali szyb, nie uciekali w dzień tak, by okoliczni pracownicy ich nie widzieli. Mieli oni tam normalnie swoje miejsce do spania. Swoje własne, małe cztery kąty, które sami umeblowali i które z zewnątrz może faktycznie przypominały metalową skrzynię, ale we wnętrzu były całkiem przytulnym, małym mieszkankiem z własnym prysznicem, aneksem kuchennym. Sęk jednak w tym, iż prawnie nie można tam było mieszkać. Nie takie były bowiem plany zagospodarowania przestrzennego.
Legalne zamieszkanie
Jak się okazuje o czwórce Polaków w Klepperheide gmina wiedziała od co najmniej pół roku. Zanim jednak władze samorządowe podjęły działania zmierzające do usunięcia naszych rodaków zza magazynów, ci zniknęli. Według właściciela nieruchomości ludzie ci przenieśli się pod inny adres.
Nie pierwszy raz
Jak wspominają włodarze gminy to nie pierwsza taka sytuacja. Podobne przypadki nielegalnego zakwaterowania pracowników migrujących nie są tam niczym nowym. Gmina jednak zawsze stara się przeciwdziałać tego typu samowolce. Wszystko z racji bezpieczeństwa. Mimo bowiem, iż zaplecza hal lub innych przestrzeni produkcyjnych są przerobione na pokoje, to bardzo rzadko spełniają one, np. warunki przeciwpożarowe, nie mówiąc już choćby o wspomnianych planach zagospodarowania przestrzennego. Podobnie jest również z często z kontenerami mieszkalnymi. Samorządowcy chcą więc walczyć z tą „patologią”, mieszkaniową, by nikomu z zakwaterowanych w takich prowizorycznych warunkach nic się nie stało.
Dwie drogi
Jak rozwiązać ten problem? W Holandii wręcz chronicznie brakuje mieszkań dla migrantów. Mieszkańcy gmin zaś nie są przychylni budowania kompleksów dla Polaków czy innych gastarbeiterów. Dlatego też przedsiębiorcy starają się sobie radzić jak potrafią. Jak wskazują władze w Druten po zapoznaniu się z całą sytuacją, gospodarz terenu, mógł po prostu wystąpić z oficjalną prośbą o wydanie zgody na tymczasowe zamieszkania. Takie pozwolenia gmina może bowiem wydać, jeśli zajdzie taka potrzeba i jeśli warunki mieszkaniowe spełniają normy bezpieczeństwa, a tak akurat było w tym wypadku.
Nagłe zniknięcie Polaków nie było więc konieczne, gdyby ludzie znali trochę lepiej przepisy i mieli trochę więcej zaufania do władz.
Źródło: AD