Zmiażdżyło go 50 ton
Całą tę sprawę można podsumować jednym określeniem „karma wraca”. Z drugiej jednak strony kierowca ciężarówki będzie musiał przez resztę swoich dni żyć z przeświadczeniem, iż zabił człowieka. Nie ma tu znaczenia, iż zrobił to przypadkiem, a jego ofiarą był złodziej, który próbował okraść jego pojazd, gdy ten nagle ruszył.
W poniedziałkowy wieczór kierowca ciężarówki przypadkowo przejechał 20-letniego rabusia w Ridderkerk. Wiele wskazuje na to, iż człowiek, który ukrył się pod przyczepą, nie zauważył, iż kierowca wsiadł do szoferki. Kiedy trucker włączył silnik i ruszył, było już za późno.
Po wydarzeniach z początku tygodnia wiele osób nazywa Holendra bohaterem i mówi, że złodziej dostał to, na co zasługiwał, że karma wróciła. Kierowca pojazdu jest jednak innego zdania. Ma wyrzuty sumienia i wskazuje, że ten czyn zniszczył brutalnie życie nie tylko złodzieja, ale i jego. Musi bowiem żyć ze świadomością, iż zabił człowieka.
Śmiertelny wypadek
O godzinie 3 w nocy w poniedziałek kierowca przybył do Ridderhaven w Ridderkerk, by rozpocząć prace. Gdy znalazł się na miejscu, widział ochroniarzy i policjantów. Wszyscy szukali intruzów, złodziei, którzy mieli dostać się na teren zakładu.
Kierowca nie angażował się jednak w poszukiwania złodziei. Mężczyzna udał się do swojej ciężarówki, którą raptem chwilę wcześniej oświetliły światła policyjnych latarek. Trucker miał zadanie. Musiał przewieźć ładunek. Na jego niskopoziomowej przyczepie znajdowała się platforma koszowa i ładowarka teleskopowa.
4 minuty
Kierowca sprawdził, czy ładunek jest doprze przymocowany, następnie wsiadł do szoferki i przygotowywał pojazd do jazdy. Słychać było uruchomiony ślinik i działające kompresory. Po czterech minutach wszystko jest już gotowe i ważący 50 ton zestaw ruszył.
Policja
Gdy mężczyzna ledwie ruszył, doskoczył do niego policjant, który kazał mu natychmiast się zatrzymać. Wraz z krzykiem policjanta trucker słyszy również dziwny chrzęst na tylnych osiach naczepy. Gdy policjant z kierowcą podchodzą bliżej, w świetle latarki widzą pod kołami przyczepy zmiażdżone szczątki. Okazało się, iż 20-letni złodziej ukrył się pod naczepą mającej zaledwie 25 centymetrów prześwitu i nie zdążył się wyczołgać spod niej gdy ta ruszyła.
Co robili złodzieje?
Co robił pechowy złodziej i dwójka jego wspólników, z których jeden został schwytany, a drugi uciekł? Śledztwo wciąż trwa. Policja uważa, iż chcieli oni włamać się do tamtejszych budynków lub wyciągnąć cenne przedmioty z zaparkowanych tam pojazdów. Wiadomo jednak, iż obojętnie czego by nie chcieli dokonać przestępcy, nie było to warte ludzkiego życia.
Źródło: Ad.nl