Zmiany w kursach nauki jazdy w Holandii

Zmiany w kursach nauki jazdy w Holandii

Chcesz zdać egzamin na prawo jazdy? To najpierw idź na kurs. Niby nie ma w tym nic niezwykłego. Sęk jednak w tym, iż w Królestwie Niderlandów, teoria kursu nie do końca pokrywa się z rzeczywistością. Niektóre bowiem nauki były tylko „na papierze” Ustępujący gabinet, zdecydował się więc na kilka dni przed końcem swojej kadencji to zmienić.

Chyba każdy kierowca zdający prawo jazdy w Polsce pamięta swoje jazdy L'ką, gdzie pod czujnym okiem instruktora uczył się tras egzaminacyjnych, manewrów, poruszania się w ruchu drogowym i oswajał z samochodem. Niektórym szło to lepiej, innym ogrzej, każdy jednak musiał wyjeździć te 30 godzin, zanim przystąpi do egzaminu praktycznego. W Holandii jest to jednak niepotrzebne. Kurs jest obowiązkowy, ale liczba lekcji i ich zakres jest dość płynny.

 

Zmiany

To ma się jednak skończyć. Ustępujący minister infrastruktury Mark Harbers wskazał, iż rozpoczyna on pracę nad zmianą przepisów dotyczących egzaminów na prawo jazdy. Te mają zostać zmienione tak, by praktyka pod okiem instruktora była obowiązkowa i kierowca musiał wyjeździć co najmniej podaną w przepisach, minimalną liczbę godzin. Wszystko po to, by uniknąć oszustw i nadużyć.

„Oszukiwanie podczas kursu. Instruktorzy, którzy celowo pozwalają kończyć naukę jazdy zbyt wcześnie. Pakiety lekcji, które sprawiają wrażenie, że prawo jazdy można „szybko” zdobyć… Uważam, że należy przeciwdziałać tym nadużyciom” – mówi ustępujący minister.  Jak to rozumieć?

 

Nie zostaniesz Verstappen’en

To będzie koniec bycia Maxem Verstappen’em, który mając tytuł mistrza świata F1 nie miał jeszcze prawa jazdy. Wreszcie zdał egzamin „w biegu”, praktycznie nie jeżdżąc L’ką. Teraz, jak wskazuje minister, plan kursu zawierającego teorię i praktykę ma być ściśle określony. Kursanci będą musieli, tak jak w Polsce, wyjeździć określoną liczbę godzin. To jednak nie wszystko. Polityk chce, by w programie pojawiło się jeszcze parę innych, bardzo ważnych kwestii.

 

Nowy kurs

Rząd wskazuje, iż bardzo dużo wypadków powodowanych jest przez młodych kierowców. Widzi też coraz większy poziom agresji wśród tych zmotoryzowanych. Oprócz więc konkretnej liczby godzin uczących jazdy płynnej, bezpiecznej i dynamicznej mają pojawić się obowiązkowe godziny po autostradzie oraz w nocy.  Oprócz tego adepci mają uczyć się jak bezpiecznie korzystać z zaawansowanych systemów wspomagania kierowcy w nowych pojazdach, czy też zachowań prospołecznych w tym życzliwości i powstrzymywania się od agresji. Kolejnym z ciekawych tematów ma być szybka jazda. Kursanci mają opanować prowadzenie pojazdu z prędkością 130 kilometrów na godzinę. Chodzi o to, by potrafili sprawnie poruszać się po autostradach i nie bać się prędkości.

 

Jak to wygląda teraz?

Rozwiązanie to ma też poprawić zdawalność. Rząd wskazuje na niskie wskaźniki pozytywnych wyników egzaminów. Teorię za pierwszym razem zdaje 39% egzaminowanych, a praktykę 52%. Gdzie tu problem? Za tak niski procent zaliczeń mają odpowiadać nie tylko ci, którzy nie uważają na kursach, ale też ludzie, którzy do owych kursów przygotowują. Wiele szkół nauki jazdy ma być bowiem takimi tylko z nazwy, mając tragicznie niski poziom edukacyjny, a czasem nawet uczą błędnego zachowania na drodze. Inne zaś obiecują kursy trwające tylko kilka godzin. Dla ministra wiele z takich podmiotów to zwykłe oszustwa, które kuszą niską ceną, ale nie gwarantują zdobycia należytego poziomu wiedzy. To zaś jest po prostu wykorzystywaniem nieświadomego konsumenta.

Ujednolicenie

Kolejną sprawą jest zaś ujednolicenie poziomu umiejętności. Dzięki pełnym, jasno rozpisanym kursom, każdy człowiek zdobywający prawo jazdy powinien dysponować taką samą wiedzą i umiejętnościami, a nie być szczęściarzem, który poszedł na egzamin i „fuksem” zdał. Taka bowiem osoba może nieść swoją jazdą zagrożenie w ruchu drogowym.

 

Egzamin egzaminatora

Jak minister chciałby wymagać wiedzy i umiejętności od egzaminatorów? Tu odpowiedź jest prosta. Oni również mają co jakiś czas zdawać egzaminy teoretyczne i praktyczne tak, jak ich kursanci. Jeśli obleją go trzykrotnie, stracą uprawnienia.

 

Drożej

Wszystko więc wygląda wspaniale, jest tylko jeden drobny minus. Ujednolicenie kursów, umieszczenie w nich choćby obowiązkowej liczby wyjeżdżonych godzin, prawie na pewno będzie skutkować wyższą jego ceną. Co zaś przy jego obligatoryjności sprawi, iż koszty uzyskania i tak bardzo drogiego w Holandii uprawienia jeszcze znacznie wzrosną.

 

 

Źródło:  AD.nl