Zbyt realistyczne nagrania i śmierć w akademiku
Wracamy do sprawy tajemniczego zabójstwa w akademiku. Najnowsze wiadomości z Holandii pokazują, że całe zajście było wynikiem nieszczęśliwego wypadku podczas kręcenia klipu wideo.
Kilka dni temu, na łamach naszego portalu, pisaliśmy o śmiertelnym postrzale w domu studenckim na Daalwijk w Amsterdam-Zuidoost. Na miejscu znaleziono 26-letniego mężczyznę z raną postrzałową placów. Przybyłe na miejsce pogotowie, pomimo prowadzenia długiej resuscytacji krążeniowo-oddechowej, przegrało walkę o życie ofiary. Policja zabezpieczyła cały teren zdarzenia i rozpoczęła zbieranie śladów mających doprowadzić ich do winnych. Ci jednak sami stawili się rankiem na komendzie. Do tego momentu według nieoficjalnych informacji sądzono, że ktoś strzelił do uciekającego studenta. Rzeczywistość okazała się jednak o wiele bardziej nieprzewidywalna.
Najnowsze wiadomości z Holandii mówią bowiem o nieszczęśliwym wypadku. Niderlandzka prokuratura poinformowała w piątek, że ofiara miała bowiem zostać przypadkowo postrzelona podczas kręcenia klipu wideo. O takim, a nie innym przebiegu całego zajścia mają świadczyć zeznania podejrzanych. Bliski przyjaciel ofiary powiedział bowiem na komendzie, iż broń wystrzeliła całkowicie przypadkowo, a kula trafiła jednego z przyjaciół.
Nagranie
26-latek miał bowiem wraz z 16-letnią dziewczyną i dwoma kolegami w wieku 21 i 23 lat nagrywać filmik w "rezydencji" studenckiej. Coś jednak poszło nie tak i doszło do tragedii. W mieszkaniu na trzecim piętrze akademika padł strzał, którego nikt się nie spodziewał. Śledczy nie ujawniają jednak do czego była potrzeba broń w nagraniu ani tym bardziej, dlaczego pistolet był naładowany, odbezpieczony i przeładowany. Prokuratura nie udziela tych informacji ze względu na tajemnice śledztwa.
Zarzuty
Na chwilę obecną z trójki, która zgłosiła się na policję, w izolacji pozostaje jedynie 21-letni mieszkaniec Amsterdamu. Prokurator podejrzewa go o zabójstwo przyjaciela oraz nielegalne posiadanie broni palnej. 16-letnia dziewczynę i 23-letni chłopaka po spisaniu zeznań wypuszczono wolność. Oskarżyciel uważa, że dwójka ta miała praktycznie zerowy wkład w cały incydent. Znaleźli się po prostu w złym miejscu i czasie.
Pomimo jednak postawienia zarzutu zabójstwa, Amsterdamczyk został zatrzymany jedynie na 14-dni, czyli mniej więcej na tyle ile trwać ma jeszcze dochodzenie w sprawie. Jeśli technicy faktycznie potwierdzą informacje o wypadku, wtedy to młody człowiek uniknie kary więzienia. Za jego wersją zdarzeń przemawia między innymi to, że z własnej woli zgłosił się na policję. Opowiedział zwięzłą, pokrywającą się z zeznaniami pozostałej dwójki historię, oraz przyznał się do nielegalnego posiadania broni. Ponadto brak jest wyraźnego motywu zabójstwa. 26-latek nie był nigdy karany, nie miał też kryminalnej przeszłości, a pomiędzy nim i 21-latkiem nigdy nie było poważniejszych zatargów.